W teledysku do „Once in a Lifetime” (płyta „Remain in Light", 1980) David Byrne realizując jeden ze swoich artystycznych postulatów (transparentność) wskazuje na źródła
inspiracji. Pojawiają się tu fragmenty filmów z tańcem młodych ludzi w
tokijskim parku Yoyogi czy kilka ujęć z antropologicznego dokumentu
obrazującego rytualny taniec afrykański.
Byrne przywołuje tu elementy ruchu
charakterystycznego dla transu kaznodziejów i chóru gospel, taniec uliczny
podejrzany w Japonii i własne improwizacje na temat quasi-religijnej ekstazy.
Wszystkie te elementy zostaną wkomponowane w niezwykły performance -
najpierw muzyczny, a później filmowy pt. „Stop Making Sense” (1984).
W wydanej właśnie książce „How Music Works” David Byrne retrospektywnie
analizuje ewolucję swojego podejścia do muzyki, warsztat artysty i sposób
tworzenia. Historię „Stop Making Sense” opisuje dosyć szczegółowo. Sporo
miejsca poświęca tu przybliżeniu koncepcji płyty i scenicznej oprawie
koncertów.
W Tokio, podczas jednej z kolacji Jurgen Lehl (tworzący w Japonii
projektant polskiego pochodzenia) daje Byrne’owi prostą i znamienną wskazówkę:
„wszystko na scenie musi być większe”. W ten sposób pojawia się m. in. idea
„Wielkiego Garnituru” – jednego z ciekawszych rekwizytów wykorzystanych na
scenie „Stop Making Sense”.
Inną wschodnią inspiracją była dla Byrne’a wizyta na Bali. Zwiedzając wyspę
na skuterze, przypatrywał się tu codziennemu życiu mieszkańców, oglądał też
rytuały religijne czy przedstawienia epizodów ze słynnego eposu hinduskiego –
Ramajany.
Ostateczny kształt „Stop Making Sense” wiele też zawdzięcza wskazówkom,
jakich Byrne’owi udzielał aktor opery pekińskiej – William Chow. Opierając się
na chińskich formach teatralnych doradzał on np. w jaki sposób zarządzać uwagą
widzów szczególnie w momentach, kiedy mają zostać czymś zaskoczeni. Jedna z
jego rad brzmiała: „Powiedz publiczności, co zamierzasz zrobić, a następnie
zrób to”.
Inspiracja Wschodem przy tworzeniu „Stop Making Sense” to jeden z wielu wątków
„How Music Works”. O innych następnym razem.
Tak na marginesie: jednym z najbardziej widowiskowych przedstawień, które
można zobaczyć na Bali jest bez wątpienia transowy „Kecak dance” (motyw ten
znalazł się np. w filmie „Baraka” Rona Fricke). Rytualne przedstawienie można
oglądać w świątyni Uluwatu. Dramat rozpoczynający się sielankową przechadzką
Ramy i Sity, ratującym Sitę „małpim” Hanumanie itp. zaczyna się o zmierzchu, a
kończy w zupełnym mroku jedynie przy płonących ogniach. I na długo zapada w
pamięć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz