Jednym z
ciekawszych aspektów tworzenia skutecznych strategii komunikacji marek jest kwestia podstawowych założeń przyjmowanych co do samego sposobu definiowania
pojęć „wyróżnienie” albo „unikalność” (differentiation, uniqueness) przypisywanych produktom, markom
ale też ich obietnicom czy wręcz całym
„przekazom” (messages) komunikowanym
do konsumentów.
„Wyróżnianie” jest jedną z podstawowych operacji poznawczych i wiąże
się zarówno z metodą konstruowania analogii (i znajdowania podobieństwa) jak i z przyjmowaną na samym początku naczelną zasadą klasyfikacji rzeczywistości.
Ukrytym (albo nie
do końca uświadamianym) założeniem jest tu na ogół połączenie przez marketera
(strategic plannera, badacza, konsultanta…) postawy empirycznej (prymat świata
zmysłowego wobec teorii) z wykorzystaniem aparatu logiki klasycznej - przy
silnej preferencji co do metody indukcyjnej. Znajduje to odzwierciedlenie w
najchętniej wykorzystywanych sposobach enumeracji obiektów, technikach badań,
prowadzonych obserwacjach, przeprowadzanych testach czy eksperymentach.
Nasuwające się w
tym miejscu pytanie: czy konsumenci myślą i funkcjonują w ten sam
sposób? zaraz po jego sformułowaniu
okazuje się retorycznym.
W sytuacji gdy nadawca
(producent) i odbiorca (konsument) operować będą różnymi wizjami świata,
sposobu jego opisu i klasyfikacji (włączając w to do język), to zmniejsza się
tym samym możliwość skutecznej komunikacji pomiędzy nimi [zob. również tekst: Myślenie o myśleniu, czyli dylematy plannera].
Jeśli z punktu
widzenia producenta oferowany przez niego przedmiot poprzez podobieństwo (np.
cech fizycznych czy atrybutów funkcjonalnych) jest identyczny z tym, co oferuje
konkurencja, pierwszą reakcją jest chęć i próba jego „wyróżnienia” (zakładanym
związkiem celowym jest: „większa
wyróżnialność = wyższa marża”).
Jeśli zaś rynek
jest bardzo konkurencyjny i operuje na nim wielu graczy, pojawia się skłonność
do wychodzenia poza przypisane przez atrybuty produktu cechy fizyczne lub
zupełną zmianę jego klasyfikacji.
Przykładowo, gdy
wszystkie batony dostępne na rynku wydają się równie smaczne i zawierające
zbliżoną ilość kalorii, to teoretycznie z pierwotnego zbioru („batony”) dany
obiekt można przenieść do szerszej kategorii („słodycze”, „energizery”,
„przekąski”) a następnie do jeszcze obszerniejszej klasy w rodzaju:
-
„modna
przekąska”,
-
„pożywny
posiłek”,
-
„dawka
przyjemności”
-
„odrobina
relaksu”
-
„zasłużona
nagroda po wysiłku”
-
„dar
dla bliskiej osoby” itp.
Zasady klasyfikacji
i metody taksonomii wynikają tu z założeń – wspomnianego na początku
„paradygmatu marketingowego” czy prowadzonych na jego podstawie badań
konsumenckich. Dzielenie rzeczywistości na „pożywne posiłki”, „odrobiny
relaksu” czy „chwile spędzane z bliskimi” odbywa się najczęściej w odniesieniu
do pierwotnego obiektu (produktu), który staje się „centrum rzeczywistości”
oraz w stosunku do relacji wobec obserwowanych zachowań podmiotów
konkurencyjnych. Na tej podstawie tworzona jest zasada organizująca a następnie
„mapująca” dostępną rzeczywistość rynkową.
Dodatkowo, producenci
poprzez komunikację marek (które wtórnie stają się „instytucją wskazywania istotnej różnicy”) próbują często narzucać
konsumentom własne zasady konstruowania analogii i przyznawania podobieństwa wybranym
przedmiotom jak i relacjom relacjom (produktom i usługom) by dzięki temu
kreować i podkreślać pożądaną różnicę.
Z punktu widzenia
konsumentów zabieg taki może być odczytywany jako pomyłka (niezrozumienie potrzeb i oczekiwań) lub próba nadużycia zaufania.
Konsumenci nie są
zainteresowani taksonomiami tworzonymi przez producentów. Używają własnych
zasad klasyfikacji rzeczywistości i narzucane przez marki reguły podobieństwa
traktują jako nieporozumienie lub agresywną
ingerencję we własny świat przekonań.
Koszerność
Zgodnie z zapisami Księgi
kapłańskiej” świat zwierząt rozpada się na zbiory zwierząt lądowych, wodnych
oraz skrzydlatych. Kategorie „czyste” i „nieczyste” dotyczą wybranych istot. Z
pierwszego zbioru spożywane mogą być jedynie te istoty, które spełniają łącznie
dwa warunki (posiadają określone cechy): mają rozdzielone kopyta i przeżuwają
pokarm.
Nieszczęsny Wieprz okazuje się
podzbiorem lądowych zwierząt „nieczystych” ponieważ nie przeżuwa. Ten sam los
spotyka świstaka (przeżuwa, ale nie ma rozdzielonego kopyta) oraz „latające
owady czworonożne“, które mają być dla społeczności „obrzydliwością“.
Przyjmując powyższą zasadę
porządkowania świata zwierząt łatwo sobie wyobrazić konsekwencję sytuacji, w
której ktoś z zewnątrz, nie znając przyjętych reguł i nie bacząc na kwestię
rozdzielności kopyta, posiadania płetwy, czy ilości odnóży zamawia coś do
jedzenia i próbuje do tego nakłonić domowników…
Komunikacja pomiędzy grupą
„konsumentów” uznającą powyższy schemat i grupą obcą będzie dużo bardziej
skuteczna, jeśli obie grupy stosować będą (lub rozumieć) tą samą taksonomię –
model, schemat klasyfikacji rzeczywistości.
Kwestią
podstawową staje się zasada konstruowania podobieństwa oraz poprawność całej
operacji: analizy cech i przypisywania ich do obiektów lub relacji pomiędzy
nimi. Wiele wskazuje na to, że taksonomie stosowane naturalnie przez
konsumentów: po pierwsze dużo szybciej
zmieniają się w czasie niż taksonomie producentów, po drugie są dużo prostsze i bardziej ogólne.
Poza klasami
podstawowymi opartymi na dychotomiach (np. w rodzaju swojskie – obce, naturalne
– nienaturalne, zaufane – podejrzane, dostępne – niedostępne) konsumenci
korzystają najczęściej z taksonomii zakorzenionych w analogiach do:
-
świata
przyrody (włączając w to własne ciało i relacje pomiędzy jego częściami),
-
zrytualizowanych
na co dzień czynności (wykonywanych w podobnym porządku)
-
zasady
użyteczności (klasyfikacja wyłącznie w oparciu o walor ekonomiczny),
-
funkcjonujących
w danej społeczności archetypów kulturowych.
Wydaje się, że potrzeby
nie mogą stanowić podstaw tworzenia taksonomii konsumenckich ponieważ intencja
ich zaspokojenia jest pierwotna wobec dokonywanego później wyboru (inna rzecz,
że dużo łatwiej zmienić markę ciastek nić obiekt zaspokajający głód na coś, co
zaspokaja pragnienie albo likwiduje chłód; podobnie np. prestiż trudniej wymienić
na poczucie bezpieczeństwa…).
Na analizę
kwestii „kreowania zupełnie nowych potrzeb” nie warto tracić czasu - chyba że
udokumentowana gdzieś została i wykazana istotna dla naszego gatunku zmiana
ewolucyjna, która zaszła w ciągu ostatnich 50 lat… (tyle mniej więcej liczy
funkcjonujący obecnie „paradygmat marketingowy – więcej na ten temat przy innej
okazji).
Skuteczna
komunikacja marka-konsument sprawia, że nazwy klas i zbiorów wykorzystanych w
komunikacji przenikają (jako ważne znaczeniowo pojęcia) do języka konsumentów i
zadomawiają się w nim. To z kolei wpływa na „przebudowę” i weryfikację
istniejących taksonomii konsumenckich, które wciąż ewoluują, przy czym występuje
tu mechanizm ujemnego sprzężenia zwrotnego. Umacnia to podmioty (komunikowane
marki) korzystające z taksonomii najbliższych naturalnej kategoryzacji i
językowi konsumentów (np. określenia – klasy w rodzaju: „metoda na głoda”.
„bycie niewyraźnym”, „bycie wartym czegoś”, „ludzki bank” itp.). W przypadku
gdy dana klasa istnieje już w „kolektywnej świadomości” konsumentów ale nie
została jeszcze nazwana, producent (marka) może zaproponować nazwę, która ma
szansę stać się obowiązującą.
Tworzenie i
zmianę taksonomii konsumenckich można również potraktować jako ukrytą strategię
minimalizacji wysiłku, zaangażowania (energii) i czasu niezbędnych dla opracowania rozbudowanej i
precyzyjnej klasyfikacji.
Przyjąć można, że
oszczędność czasu i minimalizacja ryzyka stworzenia niewłaściwej
(„nieżyciowej”) taksonomii stanowią najlepszy probierz dokonywanych
systematyzacji. Wydaje się to także zgodne z teorią ograniczonej racjonalności (H.
A. Simon) – dostęp do informacji (lub możliwości jej przetworzenia) są zawsze
ograniczone.
Taksonomie
konsumenckie zawierają najczęściej klasy w rodzaju:
-
„coś
zdrowego dla dziecka”,
-
„jakiś
kolorowy magazyn”,
-
„bezpieczne
miejsce dla pieniędzy”,
-
„coś
do wrzucenia na ząb”
-
„dobra
rozrywka na wieczór”,
-
„tani
sposób rozmowy ze znajomymi” itp.
-
Zasada
porządkująca oraz wypadkowo same zbiory wynikają z wielu czynników (w tym: kondycji
jednostki, kontekstu społecznego, kontekstu sytuacyjnego). Obowiązuje tu zasada
zawierania czy wyłączania, ale nie muszą to być klasy (czy zbiory)
komplementarne, podobnie jak nie muszą składać się na spójny, ustrukturyzowany
system obejmujący i porządkujący wyimaginowaną „całość”.
[Teoretycznie możliwa jest sytuacja, w której pomimo, że konsumenci i producenci
niezależnie wychodzą z odmiennych założeń i zasad, to przypadkowo tworzą
taksonomie, w których znajdują się klasy zawierające wiele cech wspólnych
(części wspólne zbiorów). Sytuację takie należy wyłączyć z analizy przypadków
działań strategicznych ponieważ brakuje w nich warunku celowości.]
Przyjmując powyższe,
skuteczna perswazja skłaniająca do wyboru określonego obiektu (produktu, usługi)
okazywać się powinna najskuteczniejsza przy spełnieniu warunku jak
najtrafniejszego skorzystania z naturalnych taksonomii konsumenckich (proponuję taki termin na opis zjawiska). Również
tylko wtedy możliwe jest ustanowienie marki jako autonomicznej klasy obiektów -
także w oparciu o zasadę substytucji czy „transkategorialności”.
W praktykę tworzenia skutecznej strategii należy
zatem każdorazowo włączyć etap uzgadniania taksonomii nadawcy (producenta) z
taksonomią odbiorcy (konsumentów), co nie jest możliwe bez wcześniejszego
odtworzenia tej ostatniej. Proces ten powinien się odbywać niejako naturalnie -
przy „zawieszeniu” i „odłożeniu” narzucających się taksonomii „produktowych”
czy tych, wykorzystywanych przez konkurencję. Użyteczne na tym stadium wydaje
się te metody etnograficzne, językowe (analiza semiotyczna) czy antropologiczne,
które najszybciej pozwalają odkrywać i wiązać ze sobą tzw. „consumer insights”.
Rośnie wówczas prawdopodobieństwo, że zasada przypisywania podobieństwa a
nastepnie tworzenia różnicy zostanie wykorzystana w pełni skutecznie.
Tak na
marginesie: „strategia komunikacji” powinna bezustannie polemizować z
obowiązującym „paradygmatem marketingowym” (lub wręcz go negować). W tym sensie
„postawa strategiczna” powinna się przejawiać jako ciągłe kwestionowanie
obowiązującego status quo. Nieco
szerzej spróbuję ten temat naświetlić przy innej okazji.
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska.
Bardzo przydatne spostrzeżenie.
OdpowiedzUsuń