Wszystkich ogarnęło szaleństwo podsumowań i postanowień. Zatem
i mnie się udziela - przynajmniej pod względem podsumowań. Poniżej subiektywny ranking najdziwniejszych historii
medialnych 2012. A oto i one:
Matka i Dzieciątko
W styczniu 2012 w Sosnowcu wydarzyła się tragedia - zginęło
półroczne dziecko. Tak rozpoczyna się nowa karta w historii polskiego
celebrytyzmu. Matka dziecka (zwana od tej pory „Mamą Madzi”, a tragicznie
zmarłe dziecko – „dzieciątkiem”), Katarzyna W. (dziś już oficjalnie podejrzana
o uduszenie córki) staje się bohaterem
doniesień wszystkich rodzimych mediów. Dziennikarze, reporterzy i paparazzi przez cały rok z językami na
brodach tropić będą każdy przejaw aktywności Celebrytki (przez duże „cele”). Relacjonują wszystkie
zmiany koloru jej fryzury, detale ubioru i makijażu, postępy w nauce tańca na
rurze czy pozowanie do nowej wersji „Szału” Podkowińskiego (tzw. epizod
hippiczny).
Na naszych oczach powstaje nowy, medialny wzorzec „marki
osobistej”.
Eurocelebrytka
Zupełnie inny typ rodzimego celebrytyzmu (i dużo bardziej pozytywny) reprezentuje
wylansowana podczas Euro 2012 Natalia S., której nie jest straszny żaden mecz,
botoks czy pudelek. To właśnie dzięki niej cały naród mógł się dowiedzieć o
istnieniu kremu, który jak zachwala producent: znakomicie rozjaśnia srom i odbyt.
Kontrowersyjna w tym przypadku technika nie do końca wyjaśnionego (sic!) „celebrity
endorsement“ okazała się skuteczna – w ten oto sposób padło ostatnie kulturowe tabu.
Czci obraz(a)
Pozostając w kategorii tabu nie wypada nie wspomnieć o
58-letnim osobniku ze Świdnicy, który w grudniu tego roku rzucał w kierunku
najświętszego polskiego obrazu żarówki wypełnione czarną farbą. Profan jest obecnie
obserwowany przez biegłych psychiatrów, grozi mu do 10 lat więzienia. Gdyby od
razu podawał wersję, że była to kontynuacja happeningów artystyczno-politycznych
w rodzaju wiosennych występów Pussy Riot, to zyskałby światowy rozgłos, być
może stanęłoby za nim samo amnesty international, ludzie pisaliby listy do
Prezydenta i Papieża, na świecie rozpoczęłyby się marsze solidarności z jego
portretem, trafiłby do Wikipedii, na t-shirty i w ogóle przeszedł do historii.
Jak widać dziś bez marketingu i social media wyjdziesz tylko na wariata…
Bursztynowy Midas
Kolejne wyróżnienie ma również niejaki związek z religijnym
kontekstem. Historię marki z kardynalskim krzyżem w logotypie
najlepiej podsumowują słowa Bertolda Brechta: "Czymże jest włamanie do
banku wobec założenia banku?".
Marcin P. przejdzie do historii polskiego marketingu nie
tyle za sprawą rozlicznych szemranych interesów kruszcowo-lotniczych, co poprzez
dorobek na niwie językowej – chodzi o błyskawiczną popularyzację dźwięcznego określenia: „parabank”.
Marka OLT Express zapisze się zaś w annałach marketingu
jako największy dowcip awiacyjny stulecia – obdarzony diabolicznym poczuciem
humoru polski Madoff urochomił ją 1 kwietnia 2012.
Jak mawiają: Dobry żart tynfa wart.
Krotochwila i przemoc symboliczna
O tym na ile jako odbiorcy mediów obdarzeni jesteśmy
poczuciem humoru przekonać nas chciała latem tego roku przedowcipna para uroczych
prezenterów: Jakub W. oraz Michał F. Korzystając z uprzejmości stacji na E przeprowadzili oni eksperyment socjologiczno-politologiczny pt.: „Polska-
Ukraina: granice tolerancji”. Eksperyment przebiegł zgodnie z planem choć jak
zauważył jeden ze współorganizatorów: „...udało nam się powołać do życia
określoną konwencję oraz słuchacza, który ją rozumie. Niestety czasami
pojawiają się intruzi z krainy patosu i przesady“...
W tej samej kategorii (psikus radiowy) wspomnieć należy o
historii australijskich prezenterów, którzy dla żartu podawali się za królową
Elżbietę i księcia Karola. Ich rozmówczyni – pielęgniarka opiekująca się
księżną Kate - następnego dnia popełniła samobójstwo. Nikt nikogo oczywiście o
nic tu nie wini, ale radio miało w tym roku wyjątkowego pecha.
Koniec Braci W.
Pozostając przy duetach zajrzyjmy do kategorii: film.
Najważniejszym newsem mijającego roku była ujawniona zmiana płci przez jednegoze współtwórców „Matrixa” - Larrego Wachowskiego. Larry jest obecnie szczęśliwą
Laną, tym samym jednak świat kina pożegnał bezpowrotnie ‘Wachowski Brothers‘.
Dziwne.
Nieoczekiwana demolka roku
Teraz o innym medium: prasie. Rok 2012 zaserwował tu
kilka ciekawostek, z których numerem jeden była bez wątpienia sensacyjna publikacja
na pierwszej stronie uznanego w kraju dziennika. Publikacja dotyczyła
symbolicznego już wraku oraz równie symbolicznych cząstek tajemniczego związku
chemicznego. Domniemany materiał (dowodowy i wybuchowy) eksplodował z jak
najbardziej realną siłą demolując skutecznie poważną część polskiej sceny
redakcyjnej.
You
Gotta Fight For Your Right To Party!
W kategorii mediów społecznościowych bezapelacyjnie
wygrywa w tym roku portal F. I to bynajmniej nie za sprawą średnio udanego
debiutu giełdowego. Prawdziwy potencjał tego medium zaprezentowała w r. 2012
pewna szesnastolatka z miasteczka Haren, leżącego w Holandii. Korzystając z portalu na "F" wysłała ona do 30 tys. „znajomych” zaproszenie na swoje ‘birthday
party’. Co dziesiąty „znajomy” potraktował zaproszenie poważnie. Podpalone
auta, wyrywane latarnie, rabunki, grabieże, plądrowanie sklepów, bójki i inne urodzinowe
atrakcje pacyfikowało sześciuset policjantów. Nieoficjalnie mówi się, że
sprawczyni tych wszystkich zamieszek już następnego dnia przesiadła się na
G+.
Boh trojcu lubit
W tej samej kategorii należy również odnotować niezwykłą popularność, jaką zdobyła w polskim internecie, w ciągu zaledwie kilku dni pewna sympatyczna mieszkanka miasta R., lojalna konsumentka swojskiej marki soft-drinków. Fenomen „Chytrej baby” próbowali już wyjaśniać przeróżni eksperci (w tym: specjalista od viral-marketingu oraz poważny profesor socjologii). Tymczasem wyjaśnienie jest niezwykle proste: „Chytra baba” stała się bohaterem masowej wyobraźni ponieważ reprezentuje archetyp Polaka-Cwaniaka, z którym każdy po prostu, w głębi ducha się utożsamia. Skala kpin i hejterstwa połączonego z euforią wskazuje na zakamuflowaną formę masowej adoracji.
W tej samej kategorii należy również odnotować niezwykłą popularność, jaką zdobyła w polskim internecie, w ciągu zaledwie kilku dni pewna sympatyczna mieszkanka miasta R., lojalna konsumentka swojskiej marki soft-drinków. Fenomen „Chytrej baby” próbowali już wyjaśniać przeróżni eksperci (w tym: specjalista od viral-marketingu oraz poważny profesor socjologii). Tymczasem wyjaśnienie jest niezwykle proste: „Chytra baba” stała się bohaterem masowej wyobraźni ponieważ reprezentuje archetyp Polaka-Cwaniaka, z którym każdy po prostu, w głębi ducha się utożsamia. Skala kpin i hejterstwa połączonego z euforią wskazuje na zakamuflowaną formę masowej adoracji.
Przy okazji - nie wiem czy producent wiadomego napoju
zdążył już podsumować ekwiwalent reklamowy wszystkich memów zawierających nazwę
i logo produktu – podejrzewam, że wszystkie misie i mikołaje innej marki
napojów kojarzonych dotychczas ze Świętami mogły w tym roku pozostać daleko w
tyle.
Zebrali wszystko do kupy
Social media, geolokalizacja, permission marketing,
marketing terytorialny, buzz-marketing, ambient i wiele innych obszarów
połączyli zgrabnie w spójną całość urzędnicy Miejskiego Przedsiębiorstwa
Wodociągów i Kanalizacji z miasta J.. Dzięki ich wysiłkom, innowacyjności i
nomen-omen samozaparciu we wrześniu b.r. udało się światu zaprezentować
aplikację o wdzięcznej nazwie "Gdzie jest moja kupa?". Apka działa na
systemach Android oraz iOS. Innowatorzy na pytanie czym się obecnie zajmują, chórem
odpowiadają: „Kupą, mości panowie”! Można więc sądzić, że już niebawem premiera
wersji 2.0. A kto wie, kto wie – może nawet 3D?
Strato-marketing
I na koniec prawdziwy bohater mijającego roku czyli żywa (i w dodatku skacząca) reklama słynnego energizera. Amok medialny jaki w tym
przypadku ogarnął cały świat (w tym polskich nadawców) przejdzie niewątpliwie do
historii zaraz obok słuchowiska Orwella o inwazji Marsjan na ziemię czy paniki medialnej
związanej z pluskwą milenijną.
Felix B. postanowił po prostu powtórzyć to, co w latach
60-tych kilkakrotnie i z powodzeniem wykonywał już niejaki Joseph Kittinger.
Ponieważ jednak nie wybuchła w międzyczasie żadna wojna światowa, Kate i
William nie zamierzali się rozwieść, a Lady Gaga nie poszła w ślady Amy
Winehouse, media gremialnie zdecydowały, że to właśnie skok ze spadochronem
będzie wydarzeniem roku 2012.
I tak też się stało.
Tak na marginesie: Oby 2013 zwany nie wiedzieć czemu Rokiem Węża był co
najmniej równie nudny pod względem doniesień medialnych.
Do Siego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz