piątek, 6 grudnia 2013

Pierwsza edycja Farmy Inwencji

Pierwsza Farma Inwencji (22-24 listopada) już za nami (niestety dopiero dziś znalazłem chwilę, by dokonać czegoś w rodzaju podsumowania). Przez trzy dni mieliśmy okazję posłuchać inspirujących wystąpień, dyskutować o inwencji, innowacji i kreatywności, jak też samodzielnie ich popróbować biorąc udział w angażujących warsztatach.

Ostatnio dużo się u nas mówi o innowacji, ale z analiz zaprezentowanych przez Małgorzatę Poławską, Pawła Ciacka i Kubę Antoszewskiego z Millward Brown wynika, że Polska wciąż zalicza się do grupy „Innowatorów o skromnych wynikach“ (podobnie jak Łotwa, Rumunia i Bułgaria) – ocena poniżej średniej UE. Daleko nam pod tym względem do Szwecji, Danii, Niemiec czy Finlandii („Liderzy innowacji”). Pozyskiwanie środków i inwestycje na B&R (Polska wydaje na te cele mniej niż takie firmy jak BASF, Microsoft czy Toyota) to jak się okazuje nie wszystko. Głównymi barierami (obok systemowych) okazują się wciąż te o podłożu kulturowym.

Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Millward Brown dla Farmy Inwencji kulturowo nasz stosunek do innowacji określić można jako mocno ambiwalentny. Z jednej strony nowatorskie idee postrzegane są pozytywnie jako bliskie twórczości (etos romantyczny?) z drugiej zaś innowacja wywołuje lęk i poczucie zagrożenia. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy zaczynamy odczuwać zbyt silny przymus zewnętrzny do bycia innowacyjnymi.
Jako konsumenci łakniemy innowacji i oczekujemy kolejnych nowinek, z kolei jako pracownicy obawiamy się jej jako czynnika destabilizującego zaburzającego istniejący stanu rzeczy. Innowacja to również trud związany z jej wdrażaniem i ryzyko porażki – a tego chcielibyśmy uniknąć.

Jak wynika z badań Miiward Brown innowacja znaczeniowo bliska jest wg nas „pomysłowości”, „zaradności”, „rozwojowi”, kreatywności”, „zmianie” „wyobraźni”, „technice”, kojarzy się z nią także „spryt”, „kombinowanie” czy „współzawodnictwo”. Dla młodych bliska jest kreatywności, starsi upatrują w niej racjonalności i współpracy. Do nowatorskich pomysłów np. kolegów z pracy podchodzimy z rezerwą a nawet podejrzliwością. Intencje przypisywane innowatorom to próba zwrócenia na siebie uwagi i chęć przypodobania się szefowi. Wolimy więc zachować ostrożność wobec innowatorów, którzy wg stereotypu niepotrzebnie wnoszą niepokój podlizując się przy tym przełożonym.

Wszystkie bariery dla kreatywności i innowacyjności można jednak potraktować pozytywnie - jako „paliwo” napędzające ich rozwój, gdyż jak podkreślała w swoim wystąpieniu SharonMcIntyre (Chaordix) cytując Marissę Meyer (CEO firmy Yahoo) „Creativity loves constraints!”: ograniczenia, bariery, przeszkody, poczucie dyskomfortu, dysfunkcje – wszystko to czynniki wyzwalające i mobilizujące twórcze myślenie. Podobnie jak upór i determinacja w realizacji celu – podjęcie działania, a nie marzenie o jakiejś „Wielkiej Idei” (Chuck Close).

Realizując w działaniu konkretny cel, pasję trafiamy czasem na coś dziwnego, innego, odbiegającego od znanych wzorców. Można przejść obok tego obojętnie, potraktować jako nieistotne zdarzenie, przypadek albo wypadek przy pracy i podążać dalej. Można też w tym dostrzec potencjał dla czegoś nowatorskiego, odmiennego – nowy kierunek działania. „Rewolucyjny” wykład Bartka Chacińskiego (ilustrowany wieloma przykładami muzycznymi) dostarczył na to wielu dowodów (np. historia thereminu, wokodera , fuzza do gitary elektrycznej, remiksu czy współczesne realizacje Kutimana). Jednym z wątków tego wykładu była też sztuka twórczego recyklingu.
Temat ten (nieco wcześniej) świetnie potraktowała podczas swojego brawurowego warsztatu Agata Grabowska pokazując w jaki sposób nieistotne z pozoru, „śmieciowe” informacje zamienić można w źródło cennych insightów.

Innowacja wymaga czasem dotarcia do właściwych osób – decydentów, tych, którzy mogą być zainteresowani jej zastosowanie (jeśli ktoś jeszcze nie czytał, bardzo polecam TrashBook). W tym kontekście Paweł Dudek ciekawie (i pobudzająco kontrowersyjnie) opowiadał o roli lidera przy wprowadzaniu innowacji, ale też o sztuce budowania i utrzymywania sieci kontaktów niezbędnych przy promowaniu nowych idei czy też pozyskiwaniu środków na ich realizację.

Jeśli jednak środki i zasoby wciąż okazują się zbyt ubogie w tym także można dostrzec inspirację do twórczego myślenia. Tony Hayward (rozmowa z Tonym) udowodnił podczas swoich warsztatów, że nawet niewielka baza elementów wyjściowych stanowi dla twórcy olbrzymi potencjał nowych kombinacji.
Uczestnicy warsztatu Tony’ego mieli okazję dosłownie wykorzystać „myślenie rękami” - jedną z zasad procesu design thinking omawianych przez BartkaSerafińskiego. Podczas warsztatu prowadzonego przez zespół z Touch Ideas – projektując rozwiązania dla miast przyszłości – wszyscy mogli również sprawdzić jak działają inne zasady tego podejścia np.:
-       interdyscyplinarny zespół,
-       różne punkty widzenia,
-       obserwowanie,
-       wczesne przechodzenie do rozwiązań,
-       prototypowanie,
-       szkicowanie rozwiązań.

Vadim Makarenko rozpoczął swój wykład od wiersza Dylana Thomasa ("Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy…") po czym zaprezentował sylwetki liderów, z którymi przeprowadzał wywiady – m. in. Terry Leahy (Tesco), Marissa Mayer (Yahoo), Szlomo Yanai (Teva), czy Wikor Kisły (Wargaming). Tworzenie i wdrażanie innowacji zostało tu osadzone w paradygmacie ciągłej walki z rynkiem, konkurencją, wspomnianym brakiem zasobów, a przede wszystkim z sobą samym – własnymi słabościami.
Poza przewijającym się również w innych wystąpieniach wątkiem przypadku, Vadim poruszył kwestię ignorancji – złej oceny sytuacji, która prowadzić może do nowatorskiego rozwiązania. Rzecz dobrze oddają przytoczone przez niego słowa Alberta Otto Hirschmana:

Wynalazek zawsze jest niespodzianką, zatem nigdy nie możemy na niego liczyć i nie śmiemy weń uwierzyć dopóki nie stanie się faktem. Innymi słowy, nie angażujemy się w zadania, których sukces w oczywisty sposób wymaga od nas inwencji. A więc jedynym impulsem uruchomienia wszystkich pokładów kreatywności jest błędna ocena sytuacji”.

Pomyłka, błąd czy porażka powracały w wieku wystąpieniach w roli stymulantów inwencji – czasem wręcz warunków koniecznych w całym procesie twórczym. Agata Nowotny właśnie tej kwestii poświęciła swoją prelekcję pokazując w jaki sposób systemowe badanie, analiza a następnie wykorzystywanie błędów, pomyłek czy niezamierzonych defektów prowadzić może do innowacyjnych rozwiązań w designie.

Pozytywne przyjęcie błędu, przypadkowości – tego, czym zaskakuje rzeczywistość wymaga nie tylko uważności i zrozumienia ale też pewnej pokory – pogodzenia się z tym, że nie musimy nad wszystkim panować by tworzyć to, co nowe. Sądzę, że warsztat improwizacji teatralnej poprowadzony przez Piotra Barańskiego i Annę Żakowską oraz cały zespół Bez Klepki był dobrym przykładem takiego podejścia. Przejmowanie od innych spontanicznie podawanych motywów i wnoszenie do nich nowych elementów czy intuicyjne łączenie przypadkowych tematów prowadzi często do zaskakujących rozwiązań.

Podczas całej Farmy Inwencji opozycja: „rygor/dyscyplina/systematyczność vs spontaniczność/chaos/przypadkowość” powracała raz jako specyficzny konflikt innym razem jako twórcza harmonia. Michał Jasieński odniósł się do tej kwestii w swoim mocno interaktywnym wystąpieniu pokazując w jaki sposób uporządkowane myślenie i algorytmiczne schematy mogą iść w parze i doskonale się uzupełniać z artystyczną intuicją i wrażliwością (przy okazji polecam świetny tekst Michała Jasieńskiego, który moim zdaniem doskonale oddaje ducha Farmy Inwencji).

Tworzenie „pola” własnej wyobraźni i łączenie tego z systematyczną analizą znajdujących się tam możliwości pozwala redukować drogi poszukiwań rozwiązań lub nowych zastosowań i koncentrować się na tych najbardziej obiecujących. Anna Ujwary-Gil (autorka m. in. książki pt. "Inwentyka czyli kreatywność w biznesie") w swoim wykładzie-warsztacie zaprezentowała w jaki sposób analiza morfologiczna i podejście kombinatoryjne może podnosić „wydajność” naszego potencjału inwencji.

Jak potencjał ten odkryć, odkodować i w pełni wykorzystać? Na te pytania próbował z kolei odpowiedzieć Grzegorz Mogilewski w bardzo ciekawy sposób przedstawiający wnioski płynące z analizy osobistego doświadczenia. Jak się okazuje bardzo przydatne może być zastosowanie w tym celu narzędzia Kolbe Index (sam przetestowałem i polecam).

Farmę Inwencji odwiedziła także NataliaHatalska, która w energetyzujący sposób przedstawiła zestawienie najciekawszych makro-trendów, które mogą stanowić inspirację dla tworzenia innowacji. Relacja: człowiek – maszyna i nieprzewidywalne konsekwencje rozwoju technologii okazały się świetnym wprowadzeniem do filozoficznych rozważań, w które wciągnął słuchaczy Jarek Spychała podczas swojego wykładu – warsztatu.

Filozofia powróciła ostatniego dnia Farmy podczas wystąpienia Stefana Symotiuka oraz Jadwigi Mizińskiej. Stefan Symotiuk w syntetycznym stylu "intelektualnych pigułek" przedstawił główne założenia systemu Homo Inquietus oraz zachęcał do tworzenia własnych utopii (powrócę jeszcze do tego wystąpienia w innym wpisie).

Jadwiga Mizińska w prawdziwie mistrzowskim wykładzie dokonała krytycznej analizy innowacji jako pogoni za nowym stawiając prowokacyjne (?) pytanie: dlaczego nowe miałoby być lepsze od starego i w jakim znaczeniu oceniać taką lepszość? Przedstawiła też przegląd triady pojęciowej: „stwórca, twórca, innowator” a następnie podzieliła się refleksją na temat opozycji w rodzaju:
- rozrywka vs skupienie
- powierzchowność vs głębia
- płynność vs stałość
- szybkość vs powolność
- indywidualizm vs kolektyw
- hedonizm vs „hiobizm”.

Tak mniej więcej wyglądała Farma Inwencji - w olbrzymim skrócie, wielkim uproszczeniu (w dodatku  bez żadnej chronologii). Trudno oddać klimat jaki towarzyszył nam przez te magiczne trzy dni spędzone w Hotelu Narvil. Choć zajęcia trwały od rana do wieczora przez cały czas utrzymywała się dobra energia wynikająca z pełnego zaangażowania i zainteresowania uczestników. Energia ta udzielała się prowadzącym, którzy oddawali ją słuchaczom i w ten sposób na zasadzie jakiegoś niesamowitego sprzężenia zwrotnego powstała jedyna w swoim rodzaju aura, klimat, ferment – atmosfera pasji, pobudzania ciekawości, twórczego niepokoju i wymiany myśli. To oczywiście mój punkt widzenia, choć z opinii, jakie do mnie dotarły mogę wnioskować, że zarówno prowadzący, jak i słuchacze odnieśli podobne wrażenie. Zwłaszcza, że granica pomiędzy jednymi i drugimi zupełnie uległa tu zatarciu.

Kolejna edycja Farmy Inwencji jest już niemal gotowa. Na razie co prawda w formie szkicowego programu i bardzo jeszcze „życzeniowej” listy prelegentów – mam jednak nadzieję, że już niebawem będę mógł podać wszystkim zainteresowanym więcej konkretów.
Czekajcie zatem cierpliwie i do zobaczenia!

Tak na marginesie:
Wielkie podziękowania dla Grzegorza Kiszluka, który odwiedził nas i wziął udział w dyskusji na temat przedstawionych przez Millward Brown wyników badań.
Marcin Olkowicz – jeszcze raz dzięki za zaufanie i wiarę w ten projekt, Arek Olkowski – podziękowania za świetną koordynację wszystkich elementów. Dziękuję również Joannie Lorek, Kasi i Andrzejowi Olkowicz za opanowanie strony organizacyjnej (i anielską cierpliwość). Marta Niwczyk – wielkie dzięki za jogę uśmiechu!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kontakt: STANISZEWSKIkropkaMmałpaDŻIMEILkropkaKOM

Poprzednie wpisy: