piątek, 25 września 2015

Darmowa strategia promocji Krakowa?

Odważną (i kontrowersyjną zarazem jak się już okazało) decyzję podjął krakowski magistrat zapraszając stu freelancerów do stworzenia strategii promocji miasta na lata 2016-2022. Dwanaście zespołów eksperckich wypracować ma założenia co do promocji Krakowa - w tym zaś określić trzy najważniejsze wydarzenia z życia miasta, które będą w przyszłości nagłaśniane oraz dopasować do nich odpowiednie środki komunikacji.

Kraków (jako marka) potwierdził tym samym swoją wyjątkowość. Wybrał inną, własną drogą, która jako rozwiązanie nowatorskie i odmienne od tych stosowanych rutynowo nacechowana jest też większym stopniem ryzyka, towarzyszą jej liczne niewiadome, a w dodatku wywołuje grymas zniesmaczenia na wielu eksperckich twarzach.

Czy jednak podejmowanie ryzyka nie jest jedną z konstytutywnych cech marek uchodzących za wyróżnialne, unikalne, oryginalne i wyraziste? Czy takie marki jak Apple, Virgin, Nike, Red Bull, Google, Uber, Amazon, Fedex nie podejmują ryzyka i zawsze idą przetartym szlakiem? Przecież to właśnie dzięki sięganiu po nowe rozwiązania, eksperymentom i poszukiwaniom udaje im się tworzyć wyjątkową wartość cenioną później przez konsumentów i odbiorców, intrygować i budzić ich pożądanie.

Co będzie efektem decyzji Krakowa na razie nie wiadomo. Zamiast podnoszenia lamentu i bicia piany proponowałbym więc poczekać na rezultat prac powołanych zespołów i ocenić ich dzieło, kiedy już ujrzy światło dzienne - w końcu to po owocach ich poznacie.
W wybranej przez Kraków formule widzę jednak już teraz kilka atutów, z których trzy najważniejsze to:

interdyscyplinarność – różnorodność wiedzy eksperckiej i wielowymiarowość reprezentowanych przez nich kompetencji stanowi olbrzymi potencjał i zapewnia bogactwo odmiennych spojrzeń na te same kwestie, think tank dysponuje zwykle dużo większą wyobraźnią niż mono-dyscyplinarni profesjonaliści, crowdsourcing i knowledge sharing sprawdza się w wielu dziedzinach dlaczego więc miałby się nie sprawdzić w tej?

partycypacja obywatelska – lokalne autorytety i specjaliści pracują w tym przypadku pro bono rozwiązując problemy i zadania własnego miasta, są jego mieszkańcami, mogę czynnie w nim uczestniczyć i decydować o jego losach – pracują więc niejako dla własnej korzyści, a trudno raczej zakładać, że sami siebie chcieliby skrzywdzić...

- lokalność – przedstawiciele lokalnych społeczności mierzą się w tym przypadku z kwestiami, które doskonale znają i z którymi na co dzień obcują, ich stopień znajomości wewnętrznych realiów jest dużo wyższy niż w przypadku zewnętrznych ekspertów, którzy zazwyczaj wiele czasu muszą spędzić na dogłębnych analizach (często zresztą prowadzących do banalnych stwierdzeń).

Nie ma jednak róży bez ognia, jak mawiał klasyk więc warto przy okazji wspomnieć o problemach, które mogą się pojawić w zarządzaniu takim modelem działania. Moim zdaniem najważniejsze z nich to:

dobór i selekcja wolontariuszy – ważne czy w procesie rekrutacji dobrze określono ich motywacje i powody zaangażowania; jeśli ktoś z nich kierował się głównie np. chęcią autopromocji, liczy na przyszłe zatrudnienie, czy oczekuje, że odniesie korzyści finansowe na etapie realizacji konkretnego działania operacyjnego, to taki freelancer będzie raczej mało użytecznym kooperantem,

motywacja i zaangażowanie w procesie – wiele wskazuje na to, że przy krótkoterminowych „zrywach” i jasno umiejscowionych w czasie pracach dla dobra wspólnoty lokalnej łatwiej jest utrzymać dyscyplinę i zaangażowanie (np. robimy jedną burzę mózgów, malujemy szkołę, organizujemy jakąś zbiórkę itp.); w tym przypadku zakładam, że prace będą trwały dłużej, co wymagać będzie dużej inwestycji czasu i zaangażowania ze strony urzędników zlecających i nadzorujących proces; utrzymanie porządku i dynamiki działań na pewno będzie stanowiło wyzwanie,

jasna wizja co chcemy osiągnąć – kierowanie takim procesem wymusza przygotowanie konkretnej ramy działań i jasnej odpowiedzi na pytania w rodzaju: co jest naszym celem, jak będziemy mierzyć postęp prac, co ma być wymiernym efektem poszczególnych etapów, jakie są konkretne zadania poszczególnych grup?

rola liderów – wyznaczanie priorytetów, dokonywanie syntezy, podsumowania, a w końcu decyzyjność okażą się ważnymi elementami całego procesu; osoba kierująca i spinająca prace zespołów na pewno będzie musiała się wykazać z jednej strony pewną dozą charyzmy, merytoryczności i przekonania co do wizji prac zespołu (by właściwie zarządzać w czasie jego energią), z drugie zaś otwartością, zdolnościami koncyliacyjnymi, umiejętnością wypracowania konsensusu i uzgadniania wspólnego stanowiska; utrzymanie motywacji i zaangażowania w dłuższym czasie tak różnorodnej grupy może być nie lada wyzwaniem,

transparentność – w przeciwieństwie do metod standardowo wykorzystywanych przy pracach nad strategią promocyjną (społeczność dowiaduje się, że odbył się jakiś przetarg, a post factum konfrontowana jest z efektami decyzji urzędników) wybrana procedura posiada cechy dialogu społecznego; warto więc rozważyć dodatkowe mechanizmy partycypacyjne - choćby najprostsze np. wykorzystanie social media dla społecznego wglądu w materiały, dyskusji czy głosowań nad wynikami poszczególnych etapów prac.

Tak na marginesie: Kraków to bardzo silna marka (wciąż jedna z najsilniejszych w Polsce i de facto jedyna polska marka miasta faktycznie rozpoznawalna na świecie – zob. np. wyniki tych badań). Oferta kulturowa i turystyczna Krakowa jest na tyle bogata, że szczerze mówiąc naprawdę trudno tu coś chyba spieprzyć. I tak bez względu na to, co zostanie finalnie wypracowane, żadna strategia promocyjna marce tej raczej krzywdy większej nie zrobi (!).

Mam nadzieję, że pomimo chwilowych kontrowersji i wątpliwości oraz przyszłych trudności (a na pewno takowe się pojawią) wolontariusze stworzą w końcu świetną strategię, czego im niniejszym serdecznie życzę i trzymam kciuki za wynik tego eksperymentu.

1 komentarz:

  1. Gdy określano strategię dla Gdańska 2030 miałem okazję brać udział w takich warsztatach. Warsztaty były przygotowane przez organizatorów ze strony miasta i pozwoliły im wyczuć jakie są potrzeby oraz pomysły danej grupy społecznej ( a tyle przecież mówimy że władza nie słucha mieszkańców!). Ja byłem w grupie obszaru biznesowego, były 3 spotkania, naprawdę nie żałowałem poświęcenia 9 godzin (3x3) żeby pomóc miastu i dołożyć swoją cegiełkę do tego jak może działać i wyglądać. Finalną strategią, na bazia tych warsztatów przygotowali już organizatorzy. Jak dla mnie świetny przykład co-kreacji.

    OdpowiedzUsuń

Kontakt: STANISZEWSKIkropkaMmałpaDŻIMEILkropkaKOM

Poprzednie wpisy: