wtorek, 29 marca 2011

Nieoczekiwane pożytki z informacyjnej diety.

Minęło już ponad dwanaście miesięcy od momentu, kiedy podjąłem życiową decyzję o przejściu na dietę (Informacyjna dieta. Ty też potrafisz zrezygnować z prenumeraty!).
Mam tu na myśli dietę informacyjną – czyli rezygnację z konsumpcji prasy w wersji papierowej.
Nie udało mi się co prawda rygorystycznie zastosować do zaleceń diety w jej najbardziej radykalnym wydaniu – wciąż konsumuję w pracy owoce prenumeraty: jednego tygodnika, dwóch dzienników (w tym jeden o tematyce gospodarczej), dwóch miesięczników i czterech (!) magazynów branżowych (na szczęście jedynie dwa są tytułami lokalnymi).
To jednak ogromny postęp – w poprzednim wcieleniu samych dzienników było cztery!

Skutki rezygnacji z prasy są już widoczne – tak mi się przynajmniej wydaję. Otóż przede wszystkim czuję się LEPIEJ POINFORMOWANY.
Przy okazji znalazłem również optymalny dla siebie informacyjny media-mix.
W moim przypadku najlepiej okazuje się działać kombinacja radio + internet.

Z telewizji więc również powoli (ale systematycznie) rezygnuję – jej konsumpcja ogranicza się do spoglądania na ruchome obrazki – zwłaszcza na pasek informacyjny przy wyłączonej w telewizorze fonii (podkładem dźwiękowym jest oczywiście radio).

Dieta informacyjna pozwoliła mi pozbyć się treści zdublowanych – nie muszę już np. wielokrotnie czytać tej samej noty PR-owej (na temat nowego modelu laptopa, komórki, książki, filmu czy lodówki) wysłanej hurtem do wszystkich mediów i bezrefleksyjnie wklejanej w treść redakcyjną. Podobnie z komunikatami PAP – wolę sam zajrzeć na stronę zamiast osiem razy czytać dokładnie to samo. Co prawda można przy tym podziwiać ekwilibrystykę redakcyjną dokonywaną przy rozpaczliwych próbach zmiany tytułu depeszy na „lepiej brzmiący” czy „bardziej sensacyjny”.
Ale po co?

Kolejnym pożytkiem płynącym ze stosowania diety jest zminimalizowany kontakt z coraz bardziej obfitym życiem intelektualnym barwnych wzorców wciąż się kształtującej polskiej klasy średniej.
Tracę co prawda możliwość obserwacji postępów dziennikarskiej psychoterapii prowadzonej na licznie zgłaszających się do telewizyjnych „debat” ochotnikach, ale nie można w życiu mieć wszystkiego.
Zawsze też można wyskoczyć do kina np. na film Woody Allena zamiast oglądać marny ersatz chałupniczego przepracowywania fazy oralnej.

Co ciekawe jeśli już korzystam z telewizji i radia, to strawić mogę jedynie media publiczne. To dziwne, ale pomimo ciągłych zawirowań, gdzieś tam „na samej górze” wydają się często jedyną ostoją sensu tudzież zdrowego rozsądku.
Tak, tak – przyznaję – regularnie, z uporem godnym lepszej sprawy PŁACĘ ABONAMENT. Nie wstydzę się tego dziwactwa, choć zdaje sobie sprawę z jego politycznej i towarzyskiej niepoprawności (nie jest ono również dla mnie powodem do dumy). Do płacenia abonamentu rtv zachęcam też innych, czym skutecznie zdaje się zrażać najwytrwalszych znajomych.
Przynajmniej „znajomych” z soszialmidia zrażać już do niczego nie muszę.

Palę więc sobie papierosy i płacę abonament.
To w końcu wolny kraj i mam prawo robić co mi się żywnie podoba – oczywiście w granicach wolności zakreślanej przez cienie opłotków wolności innych.
I wolności tej nie odbierze mi ani Premier ani Minister Zdrowia.
Paląc papierosy płacę akcyzę. Płacąc abonament więcej palę więc summa summarum powinien być ze mnie zadowolony również Minister Skarbu Państwa i Minister Finansów.
Z drugiej strony - coraz mniej gospodarstw domowych płaci abonament rtv (obecnie 49,2% czyli 6,57 mln domostw) i wpływy z jego tytułu wynoszą już jedynie ok. 550 mln zł (11,3% mniej niż przed rokiem) przy czym zmniejsza się również liczba palących. Co prawda podnoszenie akcyzy bywa przeciwskuteczne (http://korwin-mikke.pl/wazne/zobacz/po_nalozeniu_wyzszej_akcyzy_na_papierosy_ilosc_palaczy_wzrosla/37015) ale nikt do końca chyba nie zbadał tej zadziwiającej dla publicznych finansów zależności: czy rezygnacja z abonamentu przyczynia się do rzucenia palenia? Może stres jest wtedy mniejszy? (jeśli ktoś wiąże jedno z drugim). A może odwrotnie: rzucenie palenia rzutuje na inne poglądy?
To z kolei zagadka dla Ministra Zdrowia.
Jakby nie było, palić chyba muszę coraz więcej i domagać się wyższych podwyżek akcyzy.
Skoro abonament to ok 1/100 tego co, zarabiamy (MY: Skarb Państwa) wydając (MY: Palacze) na kopcenie, to w iluż więcej kwestiach publicznych dopomóc by pomogli podobni mi nieszczęśnicy?
Może autostrady szybciej by się zbudowały?
Gospodarka byłaby bardziej innowacyjna i „jednookienkowa”?
Wiele jest spraw pilnych – wręcz palących.
Jednak nikogo do palenia nie chcę tu broń Boże namawiać – jest to zresztą zakazane.
Pozostaje mi więc namawiać do płacenia abonamentu – dopóki można o tym mówić głośno i w restauracjach nie wydziela się stref dla abonamentowych maniaków.
Kodeks pracy też ich jeszcze nie piętnuje i nawet zapytanie kandydata o jego prywatny stosunek do płacenia wciąż chyba uchodzi i nie grozi jeszcze posądzeniem o wszelkie formy dyskryminacji (włącznie z rasizmem i antyfeminizmem), molestowanie seksualne, czy inny stalking.

O czym to ja miałem napisać?
No właśnie. Takie są skutki wieloletniego palenia i płacenia abonamentu.
Patrz młodzieży i się ucz.
Widomy tu haniebny przykład niechaj będzie i dla Ciebie przestrogą.
Palenie powoduje raka i jest przyczyną wielu groźnych chorób, co niejednokrotnie udowodniono naukowo.
Dotyczy to zwłaszcza nieletnich....

Już wiem!
Miałem napisać ciepłe słowo o TVP Kultura i Trójce!
To przecież media finansowane z nikotynowej akcyzy.
Przepraszam, miałem napisać: „z abonamentu”, ale w tych oparach dymu ledwo już widzę akcyzową pieczęć Ministerstwa Finansów.

Chciałem napisać, że „Tygodnik kulturalny” jest naprawdę wporzo.
Było raz nawet o Jerzu Jeżym.
Powaga.
I szacun.

A na Trójce są fajne głosy z Rozgłośni Harcerskiej (harcerz nie pali jakby co, bo jest zuch) i grają muzę na czasie.
I uchem po mapie.
I fajnie wieczorami gaworzą.
Też spox.

Na poważnie coś chciałem napisać zupełnie.
I z przekonaniem.
Ale jak mi się raz wypsło to słowo na abo... to już nie mogę...
Muszę zapalić.

Tak na marginesie: dieta jest jeszcze do dopracowania, ale już dziś zbieram zapisy. Chętni otrzymają e-kupon na kurację oraz e-papieros (ładowany przez USB) a dodatkowo e-gazetę – wszystko za niewielką opłatą przesyłaną SMS-em (bez akcyzy).
Acha - pierdafon za dodatkową dopłatą.

Creative Commons License
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska.

1 komentarz:

  1. Ja pierdziele... Chciałem poczytać o efekcie diety informacyjnej, a dobrnąłem do końca artykułu, który jest o paleniu i abonamencie... Spoko, i jak tu czytać mniej?

    OdpowiedzUsuń

Kontakt: STANISZEWSKIkropkaMmałpaDŻIMEILkropkaKOM

Poprzednie wpisy: