środa, 8 kwietnia 2009

Nieautoryzowany wywiad na temat neurmarketingu z Baruchem Spinozą

Z Baruchem (lub jak kto woli Benedyktem) Spinozą umawiamy się w centrum handlowym. Kiedy docieram na miejsce Spinoza siedzi już przy kawiarnianym stoliku. Widzę, że wybrał miejsce, z którego może swobodnie obserwować salon optyczny. Domyślam się dlaczego. Rozpoczynamy więc rozmowę od wciąż dla niego bolesnych j wspomnień.

MS: Miałeś zaledwie 24 lata, gdy zostałeś przez rabina I. Aboaba obłożony klątwą. Kiedy zmuszono cię do opuszczenia Amsterdamu i musiałeś ukrywać się na wsi, czy nie czułeś żalu do swojej gminy albo do kalwińskich pastorów, którzy nie chcieli stanąć w twojej obronie?
Spinoza: Nie dzieje się w naturze nic, co by można przypisać jej wadliwości.
MS: Rozumiem zatem, że wpisujesz te wydarzenia i zachowania ludzi, którzy brali w nich udział w pewną wyższą konieczność i nie chcesz nikogo oceniać.
Przejdźmy więc do głównego tematu naszego spotkania – marketingu, a właściwie neuromarketing i roli badań „neuromarketingowych”. To ostatnio bardzo popularny, a zarazem kontrowersyjny temat. Co sądzisz o podglądaniu ludzkiego mózgu, wykorzystywaniu obrazowania rezonansem magnetycznym, badaniach z wykorzystaniem encefalografii, eye tracking’u albo mierzeniu napięcia powierzchniowego skóry? Czy te i inne podobne metody powinny być w ogóle dozwolone? Czy powinny być stosowane przez marketerów? Wygląda na to, że wykorzystując naukowy postęp chcą za wszelką cenę dowiedzieć się co tak naprawdę myśli i czuje konsument. Czy to jest twoim zdaniem uczciwe?
Spinoza: Jasne jest samo przez się, że umysł rozumie sam siebie tym lepiej, im rozleglejsze jest jego rozumienie Natury.
MS: Chyba każdy rodzaj badań poszerza w jakiś sposób naszą wiedzę o naturze. Chcesz przez to powiedzieć, że wiedza tego rodzaju pozwala nam lepiej poznać samych siebie?
Spinoza: Co nie może być pojęte przez coś innego, musi być pojęte samo przez się. MS: Brzmi to bardzo zagadkowo. Mam też wrażenie, że uchylasz się od jednoznacznej odpowiedzi…
Spinoza: Łatwiej jeszcze dowieść tego przez niedorzeczność zaprzeczenia…
[Mówiąc te słowa Spinoza uśmiechnął się i mrugnął porozumiewawczo.]
MS: Zostawmy więc te sofistyczne zagadki i powróćmy do oceny sensowności badań neuromarketingowych. Próba odkrycia tego, co dzieje się w naszym mózgu poza naszą świadomością i wolą wygląda na demoniczną.
Spinoza: Z tego bowiem wynika po pierwsze, że ludzie mają się za wolnych, ile że są świadomi swych pragnień i swego popędu, a przyczyny wywołujące w nich pragnienie i chcenie, ponieważ nie są im znane, nawet we śnie na myśl im nie przychodzą…
MS: No właśnie - sami przecież nie do końca rozumiemy swoje zachowania, nie potrafimy wytłumaczyć skąd biorą się np. zmiany nastroju czy pojawiają pewne emocje. Czy jako badani mamy klucz do rozumienia siebie oddać w ręce tych, którzy chcą go wykorzystać w nieznanym nam celu – tworzenia nowych produktów i nowych reklam, na które będziemy bardziej podatni?
Spinoza: Istotnie, ponieważ tłum pozostaje ciągle jednakowo w stanie nędznym, przeto nie uspakaja się nigdy na długo, lecz skwapliwie zwraca wciąż do czegoś nowego, co go jeszcze nie łudziło.
MS: Niestety masz chyba rację. Nic tak dobrze nie działa na masowym rynku, jak efekt nowości. Co mają jednak począć marketerzy, którzy posiadają jakąś misję – chcą np. dzięki swym produktom poprawić jakość ludzkiego życia?
Spinoza: Mówić stosownie do poziomu umysłowego tłumu i czynić to wszystko, co nie stanowi przeszkody do osiągnięcia naszego celu. Niemały bowiem pożytek otrzymamy od ludzi, dostosowując się według możności do ich poziomu umysłowego.
MS: To bardzo radykalna postawa i wygląda na bardzo cyniczną. Lata spędzone na wygnaniu wywarły chyba na ciebie nie najlepszy wpływ. Mam wrażenie, że do kwestii wolnego wyboru konsumentów (jedna z częstszych mantr marketingowych) także odniósłbyś się nieco pogardliwie?
Spinoza: …samo doświadczenie uczy nie mniej jasno od rozsądku, że ludzie z tej przyczyny uważają się za wolnych, ponieważ będąc świadomi swego działania, nie znają przyczyn, które ich do tego wyznaczają oprócz tego uczy, że postanowienia umysłu nie są niczym innym, jak samymi popędami, które są różne od usposobienia ciała.
MS: Przyłączasz się jak widzę do poglądu niektórych badaczy. Wolna wola zatem nie istnieje?
Spinoza: Kto (…) mniema, że z wolnego postanowienia umysłu mówi, milczy lub coś czyni, ten śni przy otwartych oczach.
MS: Czy pogląd na temat wolnej woli jest konsekwencją przypisywanego twojemu systemowi paralelizmu psychofizycznego? Zjawiska neurologiczne, biologia, fizjologia procesów odbywających się w mózgu działa więc równolegle i niezależnie do tego co się dzieje w umyśle? Nie ma w tym żadnego związku przyczynowo – skutkowego?
Spinoza: Każda rzecz może być ubocznie przyczyną radości, smutku, pożądania…
MS: To brzmi optymistyczne. Zatem nawet jeśli badania neuromarketingowe będą się rozwijać nie grozi nam, czyli konsumentom, że pewnego dnia ktoś będzie nami manipulował i zmuszą do zakupów produktów, których nie potrzebujemy?
Spinoza: Każdy według praw swojej natury koniecznie pragnie lub unika tego, co uważa za dobre lub złe. (…) Z tego wszystkiego okazuje się dążymy, chcemy, pragniemy, pożądamy nie dlatego, że coś mamy za dobre, lecz przeciwnie, dlatego, poczytujemy coś za dobre, ponieważ do tego dążymy, tego chcemy, pragniemy i pożądamy.
MS: Czyli wracamy do jedności natury: natura człowieka jest więc zgodna z pierwotną, wyższą Naturą. Wolna wola byłaby więc po prostu działaniem zgodnym z taką naturą?
Spinoza: Dążność ta, gdy należy do samego umysłu, nazywa się wolą [voluntas], natomiast gdy należy do umysłu i ciała razem, nazywa się popędem [appetitus]. W ten sposób popęd nie jest niczym innym, jak samą treścią człowieka, z natury którego wynika koniecznie to, co służy do jego zachowania i dlatego człowiek jest wyznaczony do działania w tym kierunku.
MS: Czy mógłbyś przy okazji wyjaśnić dodatkowe rozróżnienie jakie wprowadzasz przez pojęcie: cupiditas - pożądanie?
Spinoza: …jest tylko ta różnica, że pożądanie zazwyczaj przypisuje się ludziom, o ile są świadomi swego popędu, i dlatego daje się określić w sposób następujący: pożądanie jest to popęd łącznie ze świadomością tegoż.
MS: Mieliśmy rozmawiać o neuromarketingu, a kończymy na reklamowaniu twojego monistycznego systemu, który na sposób geometryczny, jak to określasz miałby tłumaczyć wszystko. ..
Spinoza: Zadowolenie z siebie jest w rzeczywistości szczytem wszystkich naszych nadziei.
MS: Pozostawiam cię zatem w tym zadowoleniu i dziękuje za rozmowę.

Tak na marginesie: Spinoza nigdy nie wygadywał takich niedorzeczności, choć używał identycznych słów w: „Traktat teologiczno-polityczny” oraz „Etyka. W porządku geometrycznym dowiedziona….”, cytowane za: „Spinoza. Traktaty”, przekł. Ignazy Halpern-Myślicki, Wyd. trzecie, Antyk, Kęty 2000

1 komentarz:

  1. Tyle lat maltretowałem tę i inne filozofie, a nigdy nie zauważyłem, że już o nowym neuromarketingu było.
    Wielkie dzięki Marku :)

    OdpowiedzUsuń

Kontakt: STANISZEWSKIkropkaMmałpaDŻIMEILkropkaKOM

Poprzednie wpisy: