niedziela, 10 czerwca 2012

Mentalność folwarczna i zbuntowane ‘sieciaki’

Czy jesteśmy, używając terminologii Immanuela Wallersteina, bliżej centrum czy też może przesunęliśmy się w kierunku peryferii?” – to jedno z wielu ważkich pytań, które padają w nowej książce Edwina Bendyka pt. „Bunt sieci”.
Pytań jest tu więcej i to tych z gatunku trudne/najtrudniejsze. Nie padają jednak żadne wiążące odpowiedzi, co bardzo dobrze świadczy o autorze i jego dziele.

Punktem wyjścia są wydarzania związane z niedawnymi protestami przeciwko ACTA. Edwin Bendyk konfrontuje postawę i potrzeby młodych ludzi (podskakujących na ulicach w papierowych maskach w imię sieciowej wolności) z wizjami Polski  - m. in. tymi zawartymi w raporcie „Polska 2030. Wyzwania rozwojowe“. Konfrontacja ta wypada mocno na niekorzyść rządowych wizjonerów. Wszystko też świadczy o tym, że ktoś nam wyrządził wielką krzywdę instalując w Polsce jednocześnie kapitalizm i internet. Zderzenie ukształtowanej przez wielki folwarku i pańszczyzny narodowej mentalności chłopskiej z nieograniczoną swobodą twórczego surfowania nie doprowadziło do powstania nowej wartości.
Wręcz przeciwnie – zwiększyło poziom zagubienia i frustracji.

Autor punktuje celnie replikowane wciąż relacje „dziedzic – ekonom – fornal” wskazując ich obecność w polskich partiach politycznych, organizacjach, w końcu także w firmach (zob. ciekawy wywiad na podobny temat). Klientyzm graniczący z serwilizmem łączy się z cwaniactwem i kombinatorstwem. Prowizorka i imitacja zastępuje kreatywność i innowację. Kulturowo uzasadniona bierność i służalczość polskiego ducha kapitalizmu z góry skazuje nas na marginalność i wieczne zapóźnienie (o charakterze narodowym Polaków zob. tutaj...) .


Moja sugestywna interpretacja oceny E. Bendyka wygląda następująco: jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Nie jesteśmy przygotowani ani mentalnie, ani strukturalnie do zmian, które wokół zachodzą w zbyt szybkim dla nas tempie. Książka ma więc wydźwięk mocno pesymistyczny – pokazuje jak wiele tu zaniedbano i jak wiele szans zmarnowano. Gospodarka oparta na wiedzy i innowacyjności, społeczeństwo informacyjne, świadoma demokracja – na długo jeszcze możemy zapomnieć o takich dobrodziejstwach.
Tymczasem możemy się zadowolić nowiutkimi stadionami i ciepłą wodą w kranie.

Edwin Bendyk jest futurologiem i prawdziwym erudytą. Ciekawie zatem czyta się fragmenty wizjonerskie – wskazujące na tendencje i wektory przyszłego rozwoju technologii i nowych urządzeń społecznych. Zaglądanie w przyszłość wygląda tu jednak na celową strategię narracji mającej wykazać marność teraźniejszości w jej lokalnym wydaniu.
Ale może taka jest dziś rola futurologii?

Prawdopodobnie  o książce będzie coraz głośniej. A to dlatego, że jej materiał stanowić może doskonałe paliwo dla politycznej propagandy. Książka posiada wszelkie atuty by stać się inspiracją dla powstawania kolejnych rządowych raportów - na zasadzie: "co zrobić by nie było tak kiepsko, jak opisuje E. Bendyk".
Taki to już urok „kapitalizmu kognitywnego”.

Edwin Bendyk, Bunt sieci, wyd. Polityka, 2012.

Tak na marginesie: „Bunt sieci” dostępny jest również w kilku formatach jako e-book. Skorzystałem z takiej właśnie opcji i bardzo polecam.



                                                                                        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kontakt: STANISZEWSKIkropkaMmałpaDŻIMEILkropkaKOM

Poprzednie wpisy: