piątek, 4 marca 2011

Made in China? Jutro także moją marką.

Największy posąg Buddy widziałem w Chinach. I najdłuższą wioskę. I największy plac. I najwyższą estakadę, najdłuższy mur i najśmieszniejszego misia panda.
W Chinach mieszka najwięcej ludzi (1,3 mld), a jeden operator telefonii komórkowej China Mobile obsługuje największą liczbę klientów (580 mln).
W Chinach wszystko jest NAJ.
Kiedy Mao postanowił dokonać Wielkiego Skoku także kolejki po żywność były najdłuższe, podobnie jak głód.
Na początku lat sześćdziesiątych XX w. w Chińskiej Republice Ludowej 40 000 000 ludzi zmarło z głodu. Był to głód niewyobrażalny. Zanotowano przypadki kanibalizmu. Pojawiła się praktyka yi zi er shi - zamienianie się z sąsiadem na dziecko by je zabić, a później zjeść.
Sąsiad robił to samo.
Chiny eksportowały wtedy zboże.
Mao umiera w 1976 roku. Do władzy dochodzi wówczas „Wielki Sternik”. Mierzący 1,5 m i nie wypuszczający z ust papierosa Deng Xiaoping postanawia zmodernizować Chiny prawdziwie. Nie do końca wie co to ma właściwie oznaczać, więc wybiera się w podróż. Boeingiem 707 leci do Bangkoku, Kuala Lumpur, a następnie do Singapuru. Patrzy, pali, podziwia. Uczy się nowoczesności. Wraca i po niedługim czasie rozpoczyna się xiahai – skok na głęboką wodę. Deng oznajmia ludowi chińskiemu, że bogacenie się jest chwalebne. Idźcie zatem i czyńcie kapitalizm.
Komunistyczny rzecz jasna.
Lud bierze słowa do serca. Powstają prywatne zakłady i przedsiębiorstwa. Lud przemieszcza się ze wsi do miast. Inwestorzy ostrożnie, z czasem coraz śmielej inwestują. Zachęcani są warunkami ekonomicznych stref specjalnych.
Planiści centralnie sterowanej gospodarki kapitalistycznej obliczają optymalny dla nowej polityki wzrost gospodarczy. Wychodzi im, że to ok. 8%.
I tak należy trzymać w kolejnych planach pięcioletnich.
Kapitalizm biurokratyczny zaczyna przynosić pierwsze efekty. Prawdziwy przełom następuje w roku 1995, kiedy do Chin napływa 38 mld dolarów inwestycji. Chiny rosną gospodarczo, bogacą się. Bogaci się lud chiński.
Chińczycy zmieniają przyzwyczajenie kulinarne – odchodzą od będącego wcześniej koniecznością wegetarianizmu i sięgają po mięso.
I nie musi to być dziecko sąsiada.
Współczesna chińska gospodyni przygotowując współczesny chiński posiłek sięgnąć może np. po olej marki Fulinmen produkowany przez powstałą w 1993 roku firmę COFCO. Marka Fulinmen ma już sporą wartość – wyceniana jest na 160 mln $. To wciąż niby niewiele w porównaniu z Coca Colą (70,5 mld), ale gdyby dziś sprzedać 50 najcenniejszych chińskich marek, to można by za to kupić nie tylko Coca Colę ale też IBM, Microsoft, Google i McDonalds.
Sprzedając jedynie np. markę chińskich linii lotniczych Air China (5,5 mld $) można by już sobie pozwolić na kupienie takiego brandu jak Adidas.
Zostanie nawet reszta.
Dziś wartość chińskich marek z listy Top 50 (The Top 50 Most Valuable Chinese Brands; 2011; MillwardBrawn) szacowana jest na 280 mld $. A Chińczycy coraz bardziej cenią markowość, tego co kupują. W roku 2010 ok. 40% chińskich nabywców deklarowało, że cena jest głównym motywem decyzji zakupowych (jeszcze w roku 2006 było to niemal 50%).
Raport na temat chińskim marek studiować należy uważnie.
Wszystko wskazuje na to, że jutro będą naszymi ulubionymi.
Powoli można się przyzwyczajać.
Chińskie marki to dziś nie tylko niska cena i kiepska jakość. To także pozyskane (w przeróżny sposób) świetne know-how, nieprzebrane moce produkcyjne oraz kolejne cele ambitnych planów pięcioletnich. Chińskie marki powoli zaczną podbijać świat (tak jak zrobiły to nie tak dawno marki japońskie, a później koreańskie). Będziemy więc w niedalekiej przyszłości jeździć chińskim samochodem, korzystać z chińskiej przeglądarki i myć włosy chińskim szamponem.
I wcale nie będziemy się tego wstydzić.
Co do samochodów, to choćby taki BYD. Pruducent akumulatorów, następnie telefonów komórkowych, obecnie również aut (wartość marki 2,1 mld $, 19 miejsce w rankingu) rozpoczął już eksport na rynki Afryki, Ameryki Płd. i do krajów Bliskiego Wschodu. Produkuje dziś auta również w Rosji. Na samych rynkach azjatyckich w ubiegłym roku sprzedano pół miliona aut tej marki.
BYD „doładowany” sumą 200 mln $ inwestycji Warrena Buffeta otworzył siedzibę w Los Angeles by rozpocząć konkurowanie na amerykańskim, a następnie europejskim rynku aut zasilanych elektrycznością.
Producent odzieży sportowej Anta (Anta Sports Products Limited) przejął należącą do Belle markę Fila. Dzięki temu poczynił pierwszy krok nie tylko dla wzmocnienia postrzegania własnego brandu na rynku lokalnym ale również w stronę ekspansji na rynki zachodnie.
Produkowane przez siebie buty Anta dystrybuuje w USA poprzez sieć sprzedaży detalicznej należącej do jej konkurenta – firmy Li-Ning. Sama marka Li-Ning (nazwa od nazwiska chińskiego zdobywcy 6 medali podczas letniej olimpiady w 1984 roku - gimnastyka artystyczna), również nieźle sobie radzi (24 miejsce w rakingu) wciąż poprawiając jakość i udoskonalając design.
Już niedługo Anta będzie trendy.

Baidu to z kolei powstała w 2000 roku, najpopularniejsza (i niezwykle lubiana) w Chinach wyszukiwarka (w czwartym kwartale 2004 r. ok. 64 mld zapytań, co było równoznaczne z niemal 84% udziałem w chińskim rynku). Marka wyceniona na 9,7 mld $, jako pierwsza firma z Chin znalazła w ideksie NASDAQ 100 w roku 2007. „Baidu” (百度 co ponoć oznacza: „setki razy” ) to słowo zaczerpnięte z tradycyjnej poezji chińskiej, symbolizujące wytrwałe poszukiwanie tego, co doskonałe. Baidu to nie tylko wyszukiwarka, ale również produkty społecznościowe, słowniki czy aplikacje mobilne.
Baidu indeksuje (zgodnie z Wikipedią) ponad 740 mln stron, 80 mln plików graficznych i ponad 10 mln plików multimedialnych. Informacje dostępne poprzez Baidu objęte są rzecz jasna cenzurą zgodnie z regulacjami chińskiego rządu (wg Amnesty Interantional to właśnie w Chinach notuje się największą liczbę dziennikarzy czy cyber-desydentów uwięzionych za rozpowszechnianie krytycznych opinii).
Baidu została ostatnio ostro skrytykowana i napiętnowana przez amerykańskich regulatorów ponieważ stanowi największe na świecie centrum informacji na temat fałszywek, podróbek czy pirackich kopii. Baidu odsyła zainteresowanych do stron, na których bez problemu mogą dokonać zakupu dóbr o wątpliwym pochodzeniu. Baidu zarabia jednak zupełnie legalnie np. na sprzedaży reklam. I jest to działalność dochodowa. Zysk netto w okresie pazdz.-grudz. 2010 wynosił 1,16 mld youanów (176 mln $) czyli niemal trzy razy więcej niż w tym samym okresie w roku poprzednim (!).
Kiedy pojawią się podróbki Anty?

Ba Wang (33 miejsce w rankingu, wartość marki 1 mld $) to marka preparatów ziołowych (napoje, kosmetyki, preparaty czyszczące). Jej sztandarowym produktem są szampony dla mężczyzn zapobiegające wypadaniu włosów. Twarzą i ambasadorem marki stał się słynny aktor – Jacki Chan użyczając swojego wizerunku w reklamie telewizyjnej.
Twarz wybrano chyba odpowiednio. Preparat okazał się produktem dla prawdziwych twardzieli. Do prawdziwego zamieszania doszło kiedy okazało się, że szampony zawierają 1,4-Dioxane – substancję rakotwórczą - tak przynamniej klasyfikowaną przez amerykański departament zdrowia.
Plotka głosi, że marka - choć mocno osłabiona skandalem - znalazła się na celowniku P&G, który zamierza kupić popularny w Azji brand.
Głowy więc jutro umyjemy w Bawang.
Szamponu Bawang szukać jutro będziemy w Baidu.


Tak na marginesie: skorzystałem z „Chiny i Indie. Supermocarstwa XXI wieku”, Robert Meredith, przekł. Witold Falkowski, Wyd. Nadir Media Lazar, Warszawa 2009.
Na temat odzieżowych marek chińskich świetny artykuł Joanny Solskiej w Polityce (10/2011): „Prada ubiera się w Chinach”.
Perspektywy rozwoju chińskiej gospodarki w artykule Danuty Walewskiej "Jak wielki smok pożera świat", „Uważam Rze” (4/2011).

Creative Commons License
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kontakt: STANISZEWSKIkropkaMmałpaDŻIMEILkropkaKOM

Poprzednie wpisy: