środa, 8 grudnia 2010

Smok(ing) w Lalibeli

Gebre Mesqel Lalibela (1181 - 1221) z dynastii Zegwe, albo “Ten, którego suwerenność rozpoznały pszczoły” nie mógł się pogodzić z zajęciem Jerozolimy przez Muzułmanów (1187 r.). Postanowił zatem zbudować ją od nowa. W Abisynii. Jego idea została zrealizowana w miejscowości Roha. Miasteczko nosi dziś miano Lalibela – właśnie na cześć negusa wizjonera.


Jedenaście kościołów wykutych w skale prymitywnymi narzędziami jak przed wiekami wciąż robi wielkie wrażenie na pielgrzymach i zwiedzających. Monolityczny kościół św. Jerzego (Bete Giyorgis) przypomina z daleka wielki krzyż wyryty w gołej ziemi. Dopiero zbliżając się do niego dostrzec można kilkudziesięciometrową przepaść rozpoczynającą się wraz krawędzią krzyża.


Kapuściński w latach siedemdziesiątych sugestywnie opisał tą czeluść w reportażu z Etiopii. Wypełniona była poruszającą się plątaniną ciał kalekich żebraków, którzy nie mogli się wydostać ze śmiertelnej pułapki. Spowodowany suszą niedobór żywności w połowie lat siedemdziesiątych sprawił, że w Etiopii zmarło wówczas z głodu milion osób. Pielgrzymi nie odwiedzali Lalibeli. Żebraków żyjących pod murami kościoła z jałmużny nie miał kto nakarmić.


Kościół zgodnie z przekazem został wybudowany jako ostatni. Oto po ukończeniu swego dzieła – odtworzeniu Jerozolimy wraz z rzeką Jordan, król zapadł w zasłużony sen. We śnie odwiedził go św. Jerzy pytając czy przypadkiem o czymś lub o kimś nie zapomniał. Po przebudzeniu zawstydzony Lalibela zreflektował się i ufundował świętemu najwspanialszy gmach – „Ósmy Cud Świata”, znajdujący się dziś na liście światowego dziedzictwa UNESCO.


Wizerunek św. Jerzego to motyw, z którym spotkać się można w Etiopii niemal na każdym kroku. Bogactwo jego przedstawień odnaleźć można w kościołach na wyspach jeziora Tana i na niezliczonych obrazkach malowanych na koziej skórze wykładanych na każdym ze stojących tam straganików.



Św. Jerzy spina konia i wznosi włócznię, którą za chwilę przebije ciało smoka. Jego poczynania śledzą z nadzieją oczy skrępowanej i przywiązanej do drzewa niewiasty.

Motyw i figura uniwersalna. Bohater przybywa do krainy gnębionej przez smoka (węża), któremu składane są ofiary z dziewic. Wykazując męstwo lub spryt zabija potwora i uwalnia nieszczęśnicę. Paralelę można odnaleźć w historii Tezeusza zabijającego Minotaura, Perseusza ratującego Andromedę, w historii perskiego Bahram Gur pokonującego Weretragnę (wedyjskiego Wrtrahana), Indry Smokobójcy czy swojskiego Szewczyka Dratewki. Symbol zniszczenia demona starego reżimu, pozbycia się oprawcy i wszelkich zadawanych ucisków. Stworzenia miejsca dla nowego oprawcy - tyrana i dyktatora...



Tak na marginesie: na lotnisku w Lalibeli (tak jak, na wszystkich lotniskach Etiopii) wciąż jeszcze można palić.
W Europie smok(ing) został przebity lancą.
Ale jeszcze się gadzina wije w konwulsjach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kontakt: STANISZEWSKIkropkaMmałpaDŻIMEILkropkaKOM

Poprzednie wpisy: