Każdego dnia wraz z otwarciem supermarketów rozpoczyna się na ich terenie odwieczna walka rozsądku i emocji. Konsumenci odczepiają ze stanowisk zakupowe wózki i zaczynają tworzyć własne historie.
Atakuje ich niezliczona ilość bodźców: obrazów, dźwięków, zapachów, bodźców dotykowych, ale również smaków - jeśli np zdecydują spróbować sample proponowanych produktów. Towarzyszą temu wszystkie możliwe uczucia – pojawia się radość, nadzieja, duma, miłość, ale też zażenowanie, wstyd, a nawet strach.
W tak złożonym kontekście sprawdza się skuteczność wszelkich marketingowych zabiegów mających sprawić, by konsumenci dodali naszą markę do swojej listy zakupowej. Najlepszym sposobem żeby to osiągnąć jest zaoferowanie im dokładnie tego, czego pragną. Konsumenci zaś szukają tego, co zaspokoi ich potrzeby i zgodne będzie z wyznawanymi wartościami –przy okazji zaś oszczędzi ich czas, energię, zredukuje obawy i oczywiście pozwoli zaoszczędzić pieniądze. Należy także udzielić im pomocy w odnalezieniu tego czegoś na sklepowej półce.
Ponieważ konkurencyjnych ofert pojawi się coraz więcej, w interesie samych marketerów leży dziś współpraca z detalistami w zakresie kreowania lepszego i bardziej przyjaznego środowiska zakupowego – to zaś jest możliwe dzięki głębszemu rozumieniu zachowań zakupowych i przełożeniu tej wiedzy na zarządzaniem miejscem i rodzajem ekspozycji marek. Firmy na całym świecie coraz więcej inwestują zatem w ‚shopper marketing’ - zgodnie z szacunkami TNS Sorenson w roku 2010 będzie to łącznie 25 mld USD.
Koncerny globalne coraz częściej czynią z ‚shopper marketingu’ kluczowy filar swoich strategii biznesowych. Wprowadzony przez P&G program... (cały artykuł w najnowszym numerze Marketing w praktyce 10/2010, s. 12-24).
Tak na marginesie: polecam również raport 'The Science of Shopping'.
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz