Leżący na Lubelszczyźnie Wojciechów słynie z kultywowania tradycji artystycznego kowalstwa. Znajduje się tu także muzeum kowalstwa, którego zbiory mieszczą się w budynku o niezwykłym kształcie - tzw. „Wieży ariańskiej”.
Jak można dowiedzieć się na miejscu – wieża ta nazywana jest „ariańską” zgodnie z ustnym przekazem miejscowej ludności, która wszystkich przedstawicieli reformacji religijnej XVI w. nazywała „arianami”, właściwie zaś powinna się nazywać wieżą „kalwińską”[1]. Czy faktycznie?
Murowana wieża obronna z Wojciechowa pojawia się po raz pierwszy na kartach historii w 1534 roku (sam „Woycechow” po raz pierwszy pojawia się w źródłach kościelnych w roku 1328). Prawdopodobnie w tym też okresie wieża powstała (1520-1530 r.) służąc do XVII wieku jako budowla mieszkalna. W skład kompleksu obronnego wchodziły również wał obronny i sucha fosa[2]. Pierwszymi mieszkańcami wieży była rodzina Pileckich (herbu Leliwa).
Pileccy - Jan i jego żona Zofia ze Szczekockich (herbu Odrowąż) przejęli klucz Wojciechowski w latach 1481-89, wcześniej – 1446 r. nabyli mające już prawa miejskie pobliskie Bełżyce.
Przez około 50 lat wieża znajdowała się w posiadaniu – a właściwie dzierżawie rodziny Firlejów (herbu Lewart) oraz Spinków (herbu Prus).
Spinkowie dzierżawili Wojciechów od Pileckich (herbu Leliwa), a kupili od nich ostatecznie w roku 1580[3] .
W murze okalającym kościół wojciechowski można dziś obejrzeć odnalezioną pod koniec XIX w. tablicę, na której znajduje się następujący napis:
„S. † S. Thu liezy zaczny maz Pan Stanisław Spinek z Wojciechowa, któri umarł XX dnia Marca roku Pańskiego MDLXXVIII”.
„Ten to właśnie mąż, biorący gorliwy udział w rozkrzewieniu u nas arjanizmu, połączywszy się z innemi zwolennikami tej sekty, około 1560 r. napadł zbrojnie na kościół w Wojciechowie, grunty kościelne zabrał w posiadanie, jak o tym świadczą akta miejscowe, a w zamku swoim założył zbory kalwiński i arjański. W niedługim czasie, staraniem wyznawców i protektorów arjanizmu, w obrębie murów zamkowych wzniesiono oddzielny gmach na pomieszczenie świątyni arjańskiej, która zarazem służyć miała za strażnicę zamkową, a przetrwała do dni naszych”[4] .
Spinek urządził zbór kalwiński nie tylko w wieży – zgodnie z informacjami z kościoła w Wojciechowie podczas zbrojnego napadu, kiedy zagarnąć miał "ziemie, ornaty i naczynia liturgiczne" zmienił ówczesny kościół katolicki w kalwiński zbór.
To właśnie za sprawą Stanisława Spinka (pastora zboru kalwińskiego z Wodzisławia jak podaje tablica informacyjna w kościele wojciechowskim) jeszcze w czasach jego dzierżawy, trzecią kondygnację budynku przeznaczono na różnowierczy zbór.
Przedtem jednak, schronienie znalazł w wieży początkowo duchowny katolicki, a później zwolennik kalwinizmu i (w końcu?) antytrynitaryzmu - Marcin Krowicki. Krowicki był postacią ciekawą – zasłynął m. in. tym, że wyłamał się spod kościelnej jurysdykcji poślubiając ostatecznie młodą szlachciankę, czym wywołał obyczajowy skandal.
Krowicki był również mówcą i pisarzem - m. in. autorem wydanej w Pińczowie w 1560 r. „Obrony nauki i wiary starodawnej krześciańskiej” czy napisanego w Wittenberdze w roku 1554 manifestu polskiej reformacji: „Chrześcijańskie, a żałobliwe napominanie do […] wszystkich, aby Pana Jezusa Chrystusa przyjęli”[5] .
Wojciechowska wieża miała pełnić funkcję zboru kalwińskiego do roku 1598. Rok później (1599) Wojciechów kupiony zostaje od Spinków przez wyznającego kalwinizm, podkomorzego chełmskiego Pawła Orzechowskiego (herbu Rogala)[6] .
Orzechowski, sympatyk kalwinizmyu po 1570 r. pod wpływem przyjaciół - ministra zboru w Lublinie („papieża nurzałowskiego”) Marcina Czechowica i Jana Niemojewskiego zwraca się w stronę arianizmu. Swoją pozycję będzie wykorzystywał do nakłaniania szlachty obu wyznań do zaprzestania sporów religijnych i obrony wyznaniowej tolerancji[7] .
W 1603 dziedzic dóbr wojciechowskich Paweł Orzechowski burzy kościół w Wojciechowie oraz przyległe budynki parafialne – Wojciechów staje się wówczas filią parafii w Bełżycach (tablica inf.).
W pobliżu wieży, na północ od niej, syn Orzechowskiego – również Paweł w 1632 zbudował renesansowy pałac-dwór, do którego przenosi się z rodziną, a wieżę przeznacza na cele gospodarcze.
Orzechowscy (jeden z najzamożniejszych rodów między Wisłą i Bugiem w XVII stuleciu) trwali przy wyznaniu kalwińskim do 1730 roku. Wtedy to po raz pierwszy Teodor Konstanty Orzechowski wymieniony jest jako katolik[8] . Jak podaje tablica informacyjna kościoła w Wojciechowie już w roku 1725 Teodor Orzechowski funduje w Wojciechowie kościół (unikalny budynek z modrzewia) jako wotum po przejściu na katolicyzm.
Orzechowscy opuszczają Wojciechów w 1778 roku. W połowie wieku XIX wieża zostaje przeznaczona na spichlerz. Coraz mniej majętni właściciele pozwalają wieży coraz bardziej podupadać. Wieży udaje się jeszcze znaleźć w „Albumie lubelskim” Kazimierza Stroczyńskiego – był to „atest zabytkowości” (rysunek Adama Lerue z 1857 r.).
Dla kuracjuszy z pobliskiego Nałęczowa wieża była swoistą atrakcją turystyczną. W 1910 r. wieża zostaje ofiarowana działającemu od 1906 r. Towarzystwu Opieki nad Zabytkami Przeszłości w Warszawie. Była ta organizacja skupiająca patriotyczną elitę kulturalną – architektów, artystów, historyków sztuki[9] .
Dokładny opis wieży znaleźć można w jednym z dzieł Stefana Żeromskiego pt. „Nawracanie Judasza” Bohater, młody pozytywista – architekt Ryszard Nienaski zamierza zrealizować własną wizję – wyremontować zniszczoną wieżę i założyć w niej szkołę oraz muzeum arianizmu.
Pierwowzorem Nienaskiego był zięć i przyjaciel Żeromskiego – Jan Koszyc-Witkiewicz. To właśnie on dostarczył inspiracji oraz rzetelnych danych historycznych. Obrazowy opis wieży znalazł się w zeszytach do słówek Witkiewicza zapisanych w Zakopanem w 1913 roku. Ponoć są one przechowywane (czy wciąż?) w Muzeum Żeromskiego w Nałęczowie[10] .
Przy odrobinie szczęście trzytomowe dzieło Żeromskiego („Nawracanie Judasza”, „Zamieć”, „Charitas”) można jeszcze dziś wygrzebać na jarmarku staroci w Kazimierzu nad Wisłą. Żeromski dla potrzeb powieści przenosi wieżę z Wojciechowa do miasteczka „Posuchy w sandomierskiej ziemi”. Oto jak ją opisuje:
„Pradawna, w założeniu swym kwadratowa wieża miała z północnej strony dwie potężne skarpy, które trzema skośnymi skokami zwężały się ku górze i po sam szczyt sięgały. Spadki tych pochyłych uskoków były niegdyś nakryte, jak świadczyły resztki, kamieniami z wystającym dla ścieku gzymsem o gotyckim profilu. Z tyłu od północy, była przybudówka, niższa i węższa od głównej budowli. […] Zarówno wieża, jak przybudówka pokryte były starą dachówką holenderską wielkiego wymiaru
[…] Bliższe i szczegółowsze dochodzenia […] wykazały, że tam to właśnie, w tej sali [pierwszego piętra] mieściło się ariańskie zborzyszcze. Ona też nadała charakter moralny całej budowli.
[…] Bywał tu pewnie magnat zubożały Jan Niemojewski, który na sejm w Lublinie między tłumy szlachty szumne, wspaniałe […] wchodził w pokornej postawie, milczący, bez oręża, bez służby i towarzystwa, w szarym kopieniaku i z torbą na plecach. Bywali tu może Budny, Czechowic, Farnowski, może zbiegowie z ziemi włoskiej i tylu ziem innych – Lismanin, Stankar, Blandrata, Leliusz Socyn, Ochino, którzy w Polsce gościnę i ucho powolne dla swej myśli znaleźli.”[11]
Czy zatem wieża w Wojciechowie powinna być nazywana „arianską” czy też „kalwińską”? W czasach kiedy Spinek przekształca wieżę na zbór arianizm (ruch Braci Polskich) dopiero się kształtuje. Jako odrębny kościół powstaje w latach 1562-63. Dzieje się to na skutek rozłamu w łonie małopolskiego kościoła kalwińskiego. Grupa, która dokonała tego podziału nazwała się ecclesia minor (zborem mniejszym) w celu odróżnienia od „większego” zboru – kalwińskiego. „Arianie” było to słowo o charakterze pogardliwym (od. Ariusza) – kalwini chcieli w ten sposób zohydzić grupę rozłamowców w oczach kościołów chrześcijańskich. Sami arianie nigdy tej nazwy nie uznali, a nazywali siebie chrystianami lub po prostu Braćmi[12] .
Zbór „mniejszy” cieszył się dużym poparciem lubelskiej szlachty. Obejmowała ona różnowierców patronatem, spośród niej rekrutowali się także opiekunowie (świeccy seniorzy) powoływani na synodach. Zabiegali ono o zabezpieczenie materialne oraz prawne bezpieczeństwo. Bardzo ważnym ośrodkiem reformacji na Lubelszczyźnie były wspomniane Bełżyce, dzięki zasłużonej dla protestantów rodzinie Orzechowskich[13] .
Faktycznie więc, wiele wskazuje na to, że wojciechowska „Wieża ariańska” może chyba przynajmniej z nazwy taką pozostać.
Tak na marginesie: ciekawe jak wyglądałaby dzisiejsza Lubelszczyzna i cała tzw. „Polska Wschodnia”, gdyby arianizm, kalwinizm i luteranizm oparł się kontrreformacji?
[1] Siurawska Ewa, „O wieży i ludziach – z dziejów wieży zwanej ariańską w Wojciechowie”, s. 115-116…
[2] Tamże.
[3] Kutyłowska Irena, „Wojciechów, woj. lubelskie. Dokumentacja z badań archeologicznych prowadzonych w dniach 15.07-3.08.1992 r., Lublin, 1992
[4] Wisła, tom XVII, zeszyt 3, 1903 r.
[5] Tazbir Janusz, „Reformacja w Polsce. Szkice o ludziach i doktrynie” Książka i Wiedza, Warszawa, 1993.
[6] Kutyłowska Irena, „Wojciechów, woj. lubelskie…”
[7] Gmiterek Henryk, „Bełżyce w refomacyjnym tyglu” w: „Studia z dziejów Bełżyc”, Bełżyce 2006, s. 61
[8] Tamże.
[9] Siurawska Ewa, „O wieży…”
[10] Tamże.
[11] Żeromski Stefan, „Nawracanie Judasza”, Czytelnik, 1954, s.86-92
[12] Ogonowski Zbigniew, „Socynianizm polski”, Wiedza powszechan, Warszawa, 1960, s. 7
[13] Gmiterek Henryk, „Bełżyce w refomacyjnym tyglu”, s. 59-60
Pańskie wpisy są niewątpliwie ciekawe i wnikliwe, ale z punktu widzenia nauki - historii sztuki i historii architektury - wieża w Wojciechowie była po prostu rezydencją i symbolem, zaś pomieszczenie kultowe znalazło się w niej wtórnie i zajmowało wyłącznie jedno wnętrze. Warto za każdym razem podkreślać, że określenie 'ariańska' jest czysto umowne i odnosi się tylko do krótkotrwałego i drugoplanowego epizodu w dziejach tej budowli. Nade wszystko była to typowa siedziba rycerska/szlachecka będąca też znakiem znaczenia i bogactwa Pileckich.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tą uwagę. Potoczna nazwa wieży jest faktycznie umowna. Ta umowność jest jednak „wymowna” – podobnie jak w przypadku przezwiska nadawanego osobie uchwycona tu została jedna – być może najbardziej wyrazista i charakterystyczna cecha. To ciekawe, że w pamięci świadomości zbiorowej wieża nie funkcjonuje jako „wieża Pileckich” czy „wieża Spinków”, ale właśnie jako „wieża ariańska”. Być może ten historycznie mało znaczący epizod był ważny, znaczący i wart zapamiętania dla lokalnej ludności?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Marek Staniszewski
A w moich stronach też jest wieża ariańska (zwana też grobiskiem) w Krynicy k.Krasnegostawu. Prawdopodobnie jest tam pochowany Orzechowski, o którym tutaj przeczytałam. Zamieszczam linka, jeśli kogoś by to zainteresowało :) http://opencaching.pl/viewcache.php?cacheid=4181
OdpowiedzUsuń