Dowodziki poproszę

Odwiedzając różne firmy (szczególnie te, które mają siedziby w biurowcach) coraz częściej słyszę głos z recepcji: „dowodziki poproszę”. Od czasów szkoły podstawowej i sprawdzania legitymacji (chodziło o ważność pieczątki) pozostała mi awersja do bycia legitymowanym. Dowód osobisty pokazuję, jeśli muszę, policjantom i na tym wolałbym poprzestać.

Ze strony MSWiA dowiedziałem się, że funkcjonariusze ABW również mają prawo legitymowania i sprawdzania dowodu. Inne organy uprawnione oglądania mojego zdjęcia w dowodzie to: strażnicy gminni (miejscy), funkcjonariusze Straży Granicznej oraz inni przedstawiciele organów administracji rządowej i samorządowej (zaczyna się robić tłumnie…).

Ponadto, jak się okazuje „okazania dowodu osobistego w celu ustalenia tożsamości osoby mogą żądać przedstawiciele instytucji (np. urzędnik bankowy, pracownik poczty, kontroler komunikacji miejskiej)”.

Pracownik poczty? Rozumiem. Z kontrolerem komunikacji miejskiej mam już większy problem, ale jakoś przeboleję. Nie mogę jednak nigdzie znaleźć informacji czy prawo takie mają pracownicy prywatnych firm ochroniarskich?

Stałem się więc niezwykle kłopotliwą jednostką, ponieważ za każdym razem zacząłem zadawać nurtujące mnie pytanie ochronie biurowców żądającej okazania dowodów. Odpowiedzi jak dotychczas nie dostałem – jakiegoś burczenia pod nosem, że „tak mamy nakazane” nie mogę przecież traktować jako odpowiedzi.

Tendencja do „bezpieczeństwa” zaczyna ostatnio niebezpiecznie zbliżać się do paranoi. Czym mniej pewności i bezpieczeństwa może zaoferować państwo i powołane do tego instytucje, tym więcej otacza nas paranoi. To chyba Bauman pisał o relacjach pomiędzy „safety” i „security”. Za sprawą kryzysu sfera „safety” zdaje się definitywnie kurczyć. Znowu więc będzie rosła liczba kontroli osobistych i innych przejawów „security”. Porządek przecież musi być.

Tak na marginesie: właśnie sobie zdałem sprawę, że ja też ich przecież mogę poprosić o dowód. Nigdy nie wiadomo z kim się ma do czynienia – a jeśli to przebierańcy?