Pierwsza
Farma Inwencji (22-24 listopada) już za nami (niestety dopiero dziś znalazłem
chwilę, by dokonać czegoś w rodzaju podsumowania). Przez trzy dni mieliśmy
okazję posłuchać inspirujących wystąpień, dyskutować o inwencji, innowacji i
kreatywności, jak też samodzielnie ich popróbować biorąc udział w angażujących
warsztatach.
Ostatnio
dużo się u nas mówi o innowacji, ale z analiz zaprezentowanych przez Małgorzatę Poławską, Pawła Ciacka i Kubę Antoszewskiego z Millward Brown wynika, że Polska wciąż zalicza się do
grupy „Innowatorów o skromnych wynikach“ (podobnie jak Łotwa, Rumunia i
Bułgaria) – ocena poniżej średniej UE. Daleko nam pod tym względem do Szwecji,
Danii, Niemiec czy Finlandii („Liderzy innowacji”). Pozyskiwanie środków i
inwestycje na B&R (Polska wydaje na te cele mniej niż takie firmy jak BASF,
Microsoft czy Toyota) to jak się okazuje nie wszystko. Głównymi barierami (obok
systemowych) okazują się wciąż te o podłożu kulturowym.
Jak
wynika z badań przeprowadzonych przez Millward Brown dla Farmy Inwencji kulturowo nasz stosunek do
innowacji określić można jako mocno ambiwalentny. Z jednej strony nowatorskie
idee postrzegane są pozytywnie jako bliskie twórczości (etos romantyczny?) z
drugiej zaś innowacja wywołuje lęk i poczucie zagrożenia. Dzieje się tak
zwłaszcza wtedy, gdy zaczynamy odczuwać zbyt silny przymus zewnętrzny do bycia
innowacyjnymi.
Jako
konsumenci łakniemy innowacji i oczekujemy kolejnych nowinek, z kolei jako
pracownicy obawiamy się jej jako czynnika destabilizującego zaburzającego
istniejący stanu rzeczy. Innowacja to również trud związany z jej wdrażaniem i
ryzyko porażki – a tego chcielibyśmy uniknąć.
Jak wynika z badań Miiward Brown innowacja
znaczeniowo bliska jest wg nas „pomysłowości”, „zaradności”, „rozwojowi”,
kreatywności”, „zmianie” „wyobraźni”, „technice”, kojarzy się z nią także
„spryt”, „kombinowanie” czy „współzawodnictwo”. Dla młodych bliska jest
kreatywności, starsi upatrują w niej racjonalności i współpracy. Do
nowatorskich pomysłów np. kolegów z pracy podchodzimy z rezerwą a nawet
podejrzliwością. Intencje przypisywane innowatorom to próba zwrócenia na siebie
uwagi i chęć przypodobania się szefowi. Wolimy więc zachować ostrożność wobec
innowatorów, którzy wg stereotypu niepotrzebnie wnoszą niepokój podlizując się
przy tym przełożonym.
Wszystkie bariery dla kreatywności i innowacyjności można
jednak potraktować pozytywnie - jako „paliwo” napędzające ich rozwój, gdyż jak
podkreślała w swoim wystąpieniu SharonMcIntyre (Chaordix) cytując Marissę Meyer (CEO firmy Yahoo) „Creativity
loves constraints!”: ograniczenia, bariery, przeszkody, poczucie dyskomfortu, dysfunkcje
– wszystko to czynniki wyzwalające i mobilizujące twórcze myślenie. Podobnie
jak upór i determinacja w realizacji celu – podjęcie działania, a nie marzenie
o jakiejś „Wielkiej Idei” (Chuck Close).
Realizując w działaniu konkretny cel, pasję trafiamy
czasem na coś dziwnego, innego, odbiegającego od znanych wzorców. Można przejść
obok tego obojętnie, potraktować jako nieistotne zdarzenie, przypadek albo
wypadek przy pracy i podążać dalej. Można też w tym dostrzec potencjał dla
czegoś nowatorskiego, odmiennego – nowy kierunek działania. „Rewolucyjny”
wykład Bartka Chacińskiego
(ilustrowany wieloma przykładami muzycznymi) dostarczył na to wielu dowodów (np.
historia thereminu, wokodera , fuzza do gitary elektrycznej, remiksu czy
współczesne realizacje Kutimana). Jednym z wątków tego wykładu była też sztuka
twórczego recyklingu.
Temat ten (nieco wcześniej) świetnie potraktowała podczas swojego brawurowego warsztatu Agata Grabowska pokazując w jaki
sposób nieistotne z pozoru, „śmieciowe” informacje zamienić można w źródło
cennych insightów.
Innowacja wymaga
czasem dotarcia do właściwych osób – decydentów, tych, którzy mogą być
zainteresowani jej zastosowanie (jeśli ktoś jeszcze nie czytał, bardzo polecam TrashBook). W tym kontekście Paweł Dudek ciekawie (i pobudzająco kontrowersyjnie) opowiadał
o roli lidera przy wprowadzaniu innowacji, ale też o sztuce budowania i
utrzymywania sieci kontaktów niezbędnych przy promowaniu nowych idei czy też
pozyskiwaniu środków na ich realizację.
Jeśli jednak środki i zasoby wciąż okazują się zbyt
ubogie w tym także można dostrzec inspirację do twórczego myślenia. Tony Hayward (rozmowa z Tonym) udowodnił podczas swoich
warsztatów, że nawet niewielka baza elementów wyjściowych stanowi dla twórcy
olbrzymi potencjał nowych kombinacji.
Uczestnicy warsztatu Tony’ego mieli
okazję dosłownie wykorzystać „myślenie rękami” - jedną z zasad procesu design
thinking omawianych przez BartkaSerafińskiego. Podczas warsztatu prowadzonego przez zespół z Touch Ideas – projektując
rozwiązania dla miast przyszłości – wszyscy mogli również sprawdzić jak
działają inne zasady tego podejścia np.:
-
interdyscyplinarny zespół,
-
różne punkty widzenia,
-
obserwowanie,
-
wczesne przechodzenie do rozwiązań,
-
prototypowanie,
-
szkicowanie rozwiązań.
Vadim Makarenko rozpoczął swój wykład od
wiersza Dylana Thomasa ("Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy…") po czym zaprezentował
sylwetki liderów, z którymi przeprowadzał wywiady – m. in. Terry Leahy (Tesco),
Marissa Mayer (Yahoo), Szlomo Yanai (Teva), czy Wikor Kisły (Wargaming).
Tworzenie i wdrażanie innowacji zostało tu osadzone w paradygmacie ciągłej
walki z rynkiem, konkurencją, wspomnianym brakiem zasobów, a przede wszystkim z
sobą samym – własnymi słabościami.
Poza
przewijającym się również w innych wystąpieniach wątkiem przypadku, Vadim
poruszył kwestię ignorancji – złej oceny sytuacji, która prowadzić może do
nowatorskiego rozwiązania. Rzecz dobrze oddają przytoczone przez niego słowa Alberta
Otto Hirschmana:
„Wynalazek zawsze jest niespodzianką, zatem
nigdy nie możemy na niego liczyć i nie śmiemy weń uwierzyć dopóki nie stanie
się faktem. Innymi słowy, nie angażujemy się w zadania, których sukces w
oczywisty sposób wymaga od nas inwencji. A więc jedynym impulsem uruchomienia
wszystkich pokładów kreatywności jest błędna ocena sytuacji”.
Pomyłka,
błąd czy porażka powracały w wieku wystąpieniach w roli stymulantów inwencji –
czasem wręcz warunków koniecznych w całym procesie twórczym. Agata Nowotny właśnie tej kwestii poświęciła swoją prelekcję pokazując w jaki sposób systemowe badanie, analiza a
następnie wykorzystywanie błędów, pomyłek czy niezamierzonych defektów
prowadzić może do innowacyjnych rozwiązań w designie.
Pozytywne
przyjęcie błędu, przypadkowości – tego, czym zaskakuje rzeczywistość wymaga nie
tylko uważności i zrozumienia ale też pewnej pokory – pogodzenia się z tym, że
nie musimy nad wszystkim panować by tworzyć to, co nowe. Sądzę, że warsztat
improwizacji teatralnej poprowadzony przez Piotra Barańskiego i Annę
Żakowską oraz cały zespół Bez Klepki był dobrym przykładem takiego podejścia. Przejmowanie od
innych spontanicznie podawanych motywów i wnoszenie do nich nowych elementów
czy intuicyjne łączenie przypadkowych tematów prowadzi często do zaskakujących
rozwiązań.
Podczas
całej Farmy Inwencji opozycja: „rygor/dyscyplina/systematyczność vs
spontaniczność/chaos/przypadkowość” powracała raz jako specyficzny konflikt
innym razem jako twórcza harmonia. Michał Jasieński odniósł się do tej kwestii w swoim mocno interaktywnym wystąpieniu pokazując w jaki
sposób uporządkowane myślenie i algorytmiczne schematy mogą iść w parze i
doskonale się uzupełniać z artystyczną intuicją i wrażliwością (przy okazji polecam świetny tekst Michała Jasieńskiego, który moim zdaniem doskonale oddaje ducha Farmy Inwencji).
Tworzenie
„pola” własnej wyobraźni i łączenie tego z systematyczną analizą znajdujących
się tam możliwości pozwala redukować drogi poszukiwań rozwiązań lub nowych
zastosowań i koncentrować się na tych najbardziej obiecujących. Anna Ujwary-Gil (autorka m. in. książki pt. "Inwentyka czyli kreatywność w biznesie") w swoim wykładzie-warsztacie zaprezentowała w jaki sposób analiza morfologiczna i podejście kombinatoryjne
może podnosić „wydajność” naszego potencjału inwencji.
Jak
potencjał ten odkryć, odkodować i w pełni wykorzystać? Na te pytania próbował z
kolei odpowiedzieć Grzegorz Mogilewski w bardzo ciekawy sposób przedstawiający wnioski płynące z analizy osobistego doświadczenia. Jak się okazuje bardzo
przydatne może być zastosowanie w tym celu narzędzia Kolbe Index (sam
przetestowałem i polecam).
Farmę
Inwencji odwiedziła także NataliaHatalska, która w energetyzujący sposób przedstawiła zestawienie najciekawszych makro-trendów,
które mogą stanowić inspirację dla tworzenia innowacji. Relacja: człowiek –
maszyna i nieprzewidywalne konsekwencje rozwoju technologii okazały się
świetnym wprowadzeniem do filozoficznych rozważań, w które wciągnął słuchaczy Jarek Spychała podczas swojego wykładu
– warsztatu.
Filozofia
powróciła ostatniego dnia Farmy podczas wystąpienia Stefana Symotiuka oraz
Jadwigi Mizińskiej. Stefan Symotiuk w syntetycznym stylu "intelektualnych pigułek" przedstawił główne założenia systemu Homo Inquietus oraz zachęcał do tworzenia
własnych utopii (powrócę jeszcze do tego wystąpienia w innym wpisie).
Jadwiga Mizińska w prawdziwie mistrzowskim wykładzie dokonała krytycznej analizy
innowacji jako pogoni za nowym stawiając prowokacyjne (?) pytanie: dlaczego
nowe miałoby być lepsze od starego i w jakim znaczeniu oceniać taką lepszość?
Przedstawiła też przegląd triady pojęciowej: „stwórca, twórca, innowator” a
następnie podzieliła się refleksją na temat opozycji w rodzaju:
-
rozrywka vs skupienie
-
powierzchowność vs głębia
-
płynność vs stałość
-
szybkość vs powolność
-
indywidualizm vs kolektyw
-
hedonizm vs „hiobizm”.
Tak
mniej więcej wyglądała Farma Inwencji - w olbrzymim skrócie, wielkim uproszczeniu (w dodatku bez żadnej chronologii). Trudno oddać klimat jaki towarzyszył nam przez te magiczne trzy
dni spędzone w Hotelu Narvil. Choć zajęcia trwały od rana do wieczora przez
cały czas utrzymywała się dobra energia wynikająca z pełnego zaangażowania i
zainteresowania uczestników. Energia ta udzielała się prowadzącym, którzy
oddawali ją słuchaczom i w ten sposób na zasadzie jakiegoś niesamowitego
sprzężenia zwrotnego powstała jedyna w swoim rodzaju aura, klimat, ferment –
atmosfera pasji, pobudzania ciekawości, twórczego niepokoju i wymiany myśli. To
oczywiście mój punkt widzenia, choć z opinii, jakie do mnie dotarły mogę
wnioskować, że zarówno prowadzący, jak i słuchacze odnieśli podobne wrażenie.
Zwłaszcza, że granica pomiędzy jednymi i drugimi zupełnie uległa tu zatarciu.
Kolejna
edycja Farmy Inwencji jest już niemal gotowa. Na razie co prawda w formie
szkicowego programu i bardzo jeszcze „życzeniowej” listy prelegentów – mam jednak nadzieję,
że już niebawem będę mógł podać wszystkim zainteresowanym więcej konkretów.
Czekajcie
zatem cierpliwie i do zobaczenia!
Tak
na marginesie:
Wielkie
podziękowania dla Grzegorza Kiszluka,
który odwiedził nas i wziął udział w dyskusji na temat przedstawionych przez
Millward Brown wyników badań.
Marcin
Olkowicz – jeszcze raz dzięki za zaufanie i wiarę w ten projekt, Arek Olkowski – podziękowania za
świetną koordynację wszystkich elementów. Dziękuję również Joannie Lorek, Kasi i Andrzejowi Olkowicz za opanowanie strony organizacyjnej (i
anielską cierpliwość). Marta Niwczyk
– wielkie dzięki za jogę uśmiechu!
Podziękowania dla wszystkich Partnerów oraz Patronów medialnych Farmy, którymi byli: SSM/Stowarzyszenie KomunikacjiMarketingowej SAR, BRIEF, HAVAS, MillwardBrown, WARS, TouchIdeas, Diferente, Onet, Biznes.pl, Outdoor Media Co., Marketing Przy Kawie, Fundacja HomoInquietus, SMB, Marketing 4 Business, School of Form, Dr Irena Eris.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz