poniedziałek, 8 lipca 2013

Rynek intencji

Dane, dane i jeszcze raz dane. Oto najbardziej dziś chodliwy towar, za który coraz chętniej płacą firmy docierając z przekazem reklamowym do swoich potencjalnych klientów. Informacje demograficzne, dane na temat zachowań, preferencji i potrzeb, profile socjograficzne, psychograficzne (i psychopatyczne), style życia i style umierania, historie dokonywanych zakupów, historie rodzinne i historie kuchenne... itd. itp.
I nie muszą to być żadne "dane osobowe" ponieważ żadna "osobowość" ani tym bardziej "osoba" nie są tu istotne. To, co ważne, to specyficzny konglomerat przeróżnych atrybutów, z którym można dokonać wymarzonej transakcji.

Istnienie realnej, fizycznej osoby - takiej z przysłowiowej krwi i kości - nie jest tu warunkiem koniecznym. W zasadzie często jest zjawiskiem niepożądanym ponieważ "dane osobowe" powinny być chronione, zabezpieczane, przechowywane itp. a to zawsze pewien kłopot (no i przede wszystkim koszt). Konglomerat bezosobowy, który dokonuje zakupu jest znacznie wygodniejszy w obsłudze i nie trzeba z nim nawiązywać żadnej wiążącej relacji.

Transakcyjne konglomeraty przebywają w ciągłym ruchu - mogą się rozsypywać, ponownie składać i zlepiać w nowe, efemeryczne całości - raz kupują pralki, innym razem książki, albo samochody, pliki muzyczne, ubezpieczenia czasem wyjazdy wakacyjne w istniejących jeszcze biurach podróży.

Sztuką staje się klasyfikacja konglomeratów i przypisywanie im intencji. Sztuką staje się ich kolekcjonowanie, opisywanie i katalogowanie, uważne badanie i ogląd, troskliwe wsłuchiwanie się w ich puls i tętno z nadzieją, że wykluje się z nich zamiar. Rzecz to pracochłonna, wymagająca cierpliwości, uważności i pokory. Zwłaszcza, że żywot konglomeratów jest niezwykle krótki i kruchy - ledwo ometkowane i ułożone w wymoszczonych pudełkach, a już się rozlatują i rozbiegają po półeczkach pęczniejących katalogów. Zmieniają wielkość, kształt i kolor, rozlatują się i składają wg sobie tylko znanych zasad. Bądź mądry i  znajdź tu jakiś tlący się zamiar.

O ile dawniej (w zamierzchłych czasach reklamy telewizyjnej) poszukiwany był "target" bezimiennej publiczności - osób w wieku xyz lat zamieszkujących miasta, w których stoi dowolny supermarket, o tyle dziś rozwija się coraz prężniej rynek intencji.

Handlowanie uświadomionymi zamiarami staje się sztuką coraz bardziej wyrafinowaną. Zamiar powinien być najpierw zidentyfikowany, namierzony i oceniony, później wystawia się go na giełdę zamiarów, licytuje a następnie w okamgnieniu sprzedaje / kupuje. Wszystko rzecz jasna w sposób zautomatyzowany, precyzyjny i co najważniejsze zupełnie bezbolesny.

Zamiar rzadko kiedy sam z siebie przejawia się w pełni i prezentuje dumnie przed oczyma wytrawnych łowców i handlarzy. Nie jest też żadną zasługą wyłuskać intencję wyrażaną np. obecnością Konglomeratu w jakiejś - dajmy na to - porównywarce. To są Konglomeraty szczere i naiwne, który każdy może łatwo wytropić. Sztuką jest znaleźć zamiar uśpiony lub jeszcze nieuświadomiony, taki "zamiar zamiaru", zamiar potencjalny. To szczebel niżej (a może wyżej?) na drabinie intencji. Jest tu już jakiś ślad ruchu i pobudzenia, ale wszystko to jeszcze słabowite, chaotyczne, niedookreślone, mgliste i o konturach zamazanych.

Użytkownik stron, serwisów, aplikacji itd. nie ma rzecz jasna pojęcia ile pracy i trudu przysparza kolekcjonerom zamiarów. Wędruje sobie beztrosko tam i sam, klika bez umiaru gdzie popadnie, lajkuje, odlajkowje i znowu zalajkowuje, łyka i wypluwa ciasteczka, miesza, bałagani i przeszkadza.

Warto więc niniejszym skierować apel do każdego użytkownika i to bez względu na jego wiek, płeć, hobby czy rodzaj przeglądarki: Nie bądź bezdusznym konglomeratem - bądź Człowiekiem, oszczędź innym fatygi i wyraź swój zamiar!

Tak na marginesie: zamiarem było napisanie mini-refleksji na temat PRISM, ale tak to właśnie z zamiarami bywa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kontakt: STANISZEWSKIkropkaMmałpaDŻIMEILkropkaKOM

Poprzednie wpisy: