poniedziałek, 30 maja 2011

To idzie młodość... (tym razem bardziej „zrównoważona”).

Co mają ze sobą wspólnego:
- kurs obsługi komputera dla osób starszych,
- stworzenie od zera szkoły karate dla dzieci,
- promocja kaszubskiego rękodzieła,
- szkolenia dla osadzonych w więzieniu ułatwiające znalezienie pracy po wyjściu na wolność,
- wprowadzenie zasad ekologicznego biznesu i redukcja kosztów w działającej już firmie,
- aktywizacja zawodowa matek samotnie wychowujących dziec
i?

Podpowiedź: nie są to wypisy z wniosków o dofinansowanie ze środków unijnych. Nie są to również nowe programy poszczególnych ministerstw czy instytucji rządowych.
Wszystkie powyższe idee to pomysły studentów polskich uczelni. Co najważniejsze pomysły przez nich osobiście zrealizowane, idee przynoszące już pierwsze wymierne efekty i dobrze rokujące na przyszłość.

W tym roku zaproszony zostałem do składu Jury oceniającego zgłoszenia w lokalnej edycji międzynarodowego konkursu SIFE. O samej idei coś niby wcześniej słyszałem, ale dopiero teraz miałem okazję w pełni docenić jej wagę i skalę.

SIFE (Students In Free Enterprise) to założona w USA organizacja non-profit, której celem jest łączenie liderów biznesu ze środowiskiem akademickim – głównie: studentami-pasjonatami w celu aktywizacji zawodowej konkretnych środowisk oraz stymulowania przedsiębiorczości.

Zadaniem studentów jest opracowywanie i wdrażanie rozwiązań podnoszących jakość życia społeczności lokalnych. Podczas konkursu przedstawiają efekty swoich prac oraz nowe idee, które zamierzają przedsiębrać.

Przegląd dokonań zgłoszonych zespołów oraz przedstawionych projektów napawać może optymizmem. Okazuje się, że na morzu zaraźliwego malkontenctwa, cwaniactwa, nieufności i agresywnej konkurencji znajduje się wiele rozproszonych jasnych wysepek. Są to niezależne krainy, mini-landy inicjatywy, pozytywnej energii, społecznikowskiej pasji, dobrej woli i prawdziwej przedsiębiorczości.

Wszystkie przedstawione prace zawierały w sobie to „coś” – świeżą ideę, błyskotliwy pomysł na biznes, intrygujące wyzwanie logistyczne lub chociażby szczery zapał i chęci by zmienić coś na lepsze.

I nawet jeśli na etapie „sprzedawania idei” w języku opisu ocierały się czasem o stylistykę kapitalistycznej propagandy sukcesu, to na pewno daleko im do pustosłowia wielu (niestety) zupełnie „poważnych” CSR-owych wystąpień.

Zasłużonymi zwycięzcami polskiej edycji SIFE 2011 okazał się zespół Uniwersytetu Gdańskiego (fot. poniżej). Innowacyjność, profesjonalizm, różnorodność wdrażanych idei, konsekwencja i podstawy dla długofalowego rozwoju strategii (obszar gospodarczy, społeczny i środowiskowy), jakimi wykazał się nadmorski team zostaną teraz zaprezentowane światu podczas finału w Kuala Lumpur.

Na pewno warto trzymać kciuki i życzyć powodzenia polskim reprezentantom.
Można mieć również nadzieję, że są to poszukiwani przez SIFE liderzy przyszłości, którzy już niebawem tworzyć będą biznes, co najmniej tak skuteczny pod względem zyskowności i jednocześnie odpowiedzialny, jak firmy podawane w ramach przykładów w krótkim wystąpieniu Paula Hermana (warto przejrzeć jedną z jego prezentacji lub zapoznać się z tezami książki The HIP Investor Make Bigger Profits by Building a Better World).


Tak na marginesie: podczas prezentacji debiutów faworytem, któremu kibicowałem był zespół z Wyższej Szkoły Zarządzania Środowiskiem w Tucholi. Niezwykle śmiała wizja przekształcenia księżycowego krajobrazu terenów poprzemysłowych w atrakcyjny dla przedsiębiorców „biznes park” (określenie „park” w tym przypadku należy traktować dosłownie) nie do końca została doceniona przez Jury, ale też wybór był bardzo trudny – wszystkie pomysły miały duży potencjał. Zespołowi życzę przyszłych sukcesów i wierzę, że i tak ideę zacznie wcielać w życie. Naprawdę warto!

2 komentarze:

  1. W imieniu całego Architeam'u WSZŚ w Tucholi dziękuję za uznanie i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki! To fantastyczny pomysł.
    Pozdrawiam serdecznie
    ms

    OdpowiedzUsuń

Kontakt: STANISZEWSKIkropkaMmałpaDŻIMEILkropkaKOM

Poprzednie wpisy: