wtorek, 22 marca 2011

Śledząc newsy z Fukushima...

Napisałem kiedyś (w: „Strategiczny podstęp...”):
Tokio to miasto fascynujące i uwodzące niezwykłością.
Kamienne mury, fosy, i stare ogrody oraz szklane wysokościowce współistnieją tu w zaskakującej harmonii. Zwiedzanie miasta stanowi niezapomniane przeżycie i pozostawia niezatarte wrażenie. Wszystkie zmysły pracują ze zdwojoną mocą, byle nie zgubić żadnego doznania. Przypadkowego choćby wrażenia.

Uroczy jest krzykliwy koloryt dzielnicy Ginza, w której znajdują się dziesiątki ekskluzywnych sklepów. Wrażanie robią bary pachinko z jazgotem tysięcy przesypujących się kulek. Stare drewno w cesarskim pałacu pachnie zamierzchłą historią i intensywnym zapachem imbiru. Zaskakują kanapki z ryżu zawiniętego w wodorosty.
Spacer po Tokio karmi wszystkie zmysły silnymi dawkami przeżyć.

Nie pamiętam przy jakiej ulicy stoi ten budynek ponieważ, jak napisał Roland Barthes: ‘Ulice tego miasta nie mają nazw. Jest adres pisany, ale ma on tylko wartość pocztową, odwołuje się do urzędowego spisu nieruchomości (…), który zna listonosz, ale nie zwiedzający: największe miasto świata jest właściwie nieuporządkowane; przestrzenie, które je tworzą, w szczegółach są nienazwane’ [1]

Japonia kojarzy mi się z doznaniem; do-znaniem – głębokim, powolnym doświadczaniem – schodzeniem, zstępowaniem DO. Do wnętrza, które wydawać się może ZNANE, ale takie nie jest.

Doznawanie to zanurzanie się w strumieniu doświadczeń. Przeżywanie drobnych ulotnych chwil. Nierejestrowane impresje i serie odczuć znikają zanim zostały uświadomione. Głęboko przeżywane, szarpiące zmysły. Nagłe i krótkie porywy, które choć nietrwałe pozostawią ślad.

W Japonii byliśmy tylko raz, wczesną wiosną w 2005 roku. Choć była to nasza jedyna jak dotychczas wizyta w Nippon (日本) obrazy, wrażenia, wspomnienia z tego kraju wciąż powracają - nagle, znienacka.
Powracają zawsze z wielką siłą. Można by powiedzieć: żywiołowo.
Żyjący na przełomie XVIII/XIX w. twórca haiku napisał:

W naszym świecie
cieszymy się wiśniowym piknikiem
siedząc na szczycie
góry zwanej Piekło [2]
-----------------------------------------------------------------------
Okres Heian (794-1185) to czasy względnego spokoju i rozwoju buddyzmu Jōdo (Nauka Czystej Krainy). Japońska arystokracja ulega wówczas modzie zakładania rajskich ogrodów.

Ogrody te (chisen-kaiyū-teien) zdobne meandrami wijących się pośród skalistych krawędzi strumieni, rozsypanymi w tworzonych krajobrazach wyspami, stawami i unoszącymi się na ich wodzie pąkami lotosu służyć miały jako spacerowe ścieżki - miejsca idealne dla podziwiania blasku księżyca.

To właśnie wtedy pojawia się pojęcie karesansui – odnoszące się do kształtowanych z użyciem skalistych elementów, „suchych ogrodów”, „ogrodów Zen” (określenie nie występujące w samej Japonii). Powstaje także Sakuteiki (zgodnie z tradycją spisana ok. XI w.) - najstarsza książka poświęcona sztuce ich zakładania[3].

Granitowe skały, starannie dobrane kamienie, głazy i biały piasek tworzą harmonijną pełnię z żywiołem wody reprezentowanym przez strumienie, wodospady i stawy. Dawne, chińskie taoistyczne pojęcia, zawarta w nich „dyscyplina”, „pierwotne zasady” wyrażone zostają poprzez tworzone dłonią człowieka lecz wciąż naturalne, krajobrazowe metafory i alegorie.
Siła i spokój. Moc i delikatność. Niszczenie i tworzenie. Trwałość i przemijanie.

-----------------------------------------------------------------------

Stojąca w Kioto świątynia Kinkaku-ji pokryta jest prawdziwym złotem. Zbudowany w 1397 r. na polecenie szoguna Yoshimitu pawilon przekształcono zgodnie z jego wolą w świątynię Zen.

Złoty Pawilon doszczętnie zniszczony został w 1950 roku, kiedy mnich Hayashi Yoken kontemplujący uroki świątyni doszedł do wniosku, że piękniejsza byłaby jedynie w blasku płomieni. Wczesnym rankiem podłożył ogień. Świątynia zalśniła w pełni.
Odbudowano ją po raz kolejny.

W Nikko odwiedzić zaś można synkretyczną świątynię (shinto i buddyzm) poświęconą najpotężniejszemu w historii szogunowi Ieyasu Tokugawa. Do świątyni wiedzie aleja wysadzana cedrami.
Do sali pokłonów wchodzi się boso.
Na zachowanych tu przedmiotach często pojawia się motyw malwy – symbol rodu Tokugawów.
W parku Nikko można też podziwiać wodospad Kegon i górujący nad miejscowością wulkan Nantai.
Japończycy mawiają: „Nie mów o pięknie/wspaniałości (gekko), jeśli nie widziałeś Nikko”.

-----------------------------------------------------------------------

Dopływających do brzegu górzystej wyspy Miyajima wita stojąca w wodzie brama. Torii to dosłownie „grzęda”, żerdź na której przysiadają ptaki. Shintoiści wierzą, że ptaki są posłańcami bogów.
Brama symbolizuje, że opuszczamy niedoskonały świat ziemskiej skończoności i wstępujemy do świata duchów kami. Na tej wyspie nie wolno urodzić dziecka. Nie wolno tu również nikogo pochować.
Na podmywanych przez wodę palach wznosi się świątynia Shitasak–Itsukushima wokół spacerują obojętne na wszystko (poza ciastkami) daniele.

-----------------------------------------------------------------------

W miejscowości Kamakura znajduje się świątynia Kōtoku-in.
Tu stoi wysoki na jedenaście metrów, ważący ponad sto ton, wykonany z brązu posąg.
W XV wieku tsunami zniszczyło pawilon chroniący gigantyczną rzeźbę.

Budda nadal siedzi bez ruchu zupełnie tym nie-poruszony.
Powtarza wciąż słowa:

Wszystkie zjawiska są aspektem pustki.
Nie rodzą się i nie umierają.
Nie są skalane i nie są czyste.
Nie zwiększają się i nie zmniejszają.
Tak więc w pustce nie ma formy, wrażeń, myśli, woli i świadomości.
Nie ma oczu, uszu, nosa, języka, ciała, umysłu.
Nie ma kolorów, dźwięku, zapachu, smaku, dotyku, zjawisk.
Nie ma widzenia, ani świadomości.
Nie ma złudzeń ani kresu złudzeń.
Nie ma starości i śmierci, ani kresu starości i śmierci.
Nie ma cierpienia, przyczyny cierpienia, kresu cierpienia i drogi wyzwalającej z cierpienia.
Nie ma mądrości, ani osiągnięcia mądrości[4].

Tak na marginesie: skorzystałem z [1] Roland Barthes, Imperium znaków, [2] Esho Muraishi, Dotyk Japonii [3] Zen and Kyoto, [4] Sutra Serca oraz z Wikipedii.

2 komentarze:

  1. Nie ma cierpienia? Chyba Budda się myli, jak sądzę, też obserwując co się dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że Budda się nie pomylił.
    Wg Buddystów właściwie wszystko jest cierpieniem (dukkha).
    Mówią o tym tzw. „Cztery Szlachetne Prawdy”.
    1. Cierpieniem są narodziny, rozłąka, i całe ludzkie życie.
    2. Istnieje przyczyna cierpienia – jest nią przywiązanie wynikające z niewiedzy.
    3. Umysł, dzięki wyrzeczeniu i oświeceniu może wyzwolić się z cierpienia.
    4. Praktyką umożliwiającą wyzwolenie jest „Ośmiostopniowa Ścieżka” („ośmioraka”, „ośmioaspektowa” – spotyka się wiele wariantów).
    Inna rzecz – czy to faktycznie „działa”?
    Pozdrawiam serdecznie
    ms

    OdpowiedzUsuń

Kontakt: STANISZEWSKIkropkaMmałpaDŻIMEILkropkaKOM

Poprzednie wpisy: