czwartek, 17 września 2009

Jak się wzbogacić, czyli skąd wziąć przepis na życie

Władysław Tatarkiewicz napisał kiedyś pięknie, że szczęściem jest życie, które daje trwałe, pełne i uzasadnione zadowolenie. Zaznaczył przy tym, że czym innym bywa szczęścia doznawanie, a czym innym życie szczęśliwe – choć jedno z drugim nierozerwalnie jest związane. Przykładem takiego rozróżnienia jest chwila, w której mówimy: „byłem wtedy szczęśliwy ale… nie zdawałem sobie z tego sprawy”.

Trwałe zadowolenie z życia w całości można chyba nazwać szczęściem. I właśnie szczęście, choć różnie rozumiane, jest celem, do którego większość ludzi dąży. Ponieważ jednak pojmowanie tego, czym jest zadowolenie z życia bywa dosyć subiektywne, każdy tworzy własną definicję szczęścia i szuka sposobów na jego osiągnięcie. Definicji takich zatem mamy tyle, ilu ludzi zamieszkuje naszą zieloną planetę – obecnie niemal 7 mld – nie licząc tych, którzy tworzyli je na swój użytek przed nami.



Trzy oblicza szczęścia
Arystoteles podzielił ludzi ze względu na sposoby osiągania szczęścia na trzy typy (dziś nazwane byłyby one pewnie „stylami życia”):
1. poszukujących przyjemności,
2. dążących do zaszczytów,
3. poświęcających się kontemplacji.
Poszukujący przyjemności cenią głównie „wino, kobiety i śpiew”. Nie wysilają się na wielkie refleksje, chwytają chwilę. Czasem popadają w „rozpaczliwy hedonizm” goniąc za wszelką cenę za tym, co zapewnia przyjemność. Uznają, że „raz się żyje”, trzeba więc spróbować wszelkich dostępnych przyjemności. Pełni energii uwielbiają się bawić i bawić innych - lubią towarzystwo, choć i sami potrafią ulubionym przyjemnościom się oddawać.
Dążący do zaszczytów pracują ciężko na rzecz wspólnoty. Chcą być podziwiani za wkład, jaki wnoszą w życie zbiorowości, jej organizację i sposób funkcjonowania. Udzielają się społecznie, lubią piastować ważne stanowiska i osiągać przynależny im status (zapewniający podziw innych). To właśnie opinie innych (zwłaszcza te pochwalne) oraz insygnia osiągnięć są tym, co nadaje sens ich życiu.
Poświęcający się kontemplacji największą wartość widzą w myśleniu, poszukiwaniu prawdy i ciągłym zadawaniu pytań. Świat doczesnych dóbr materialnych mają za nic. Bujają więc często w obłokach, tworzą romantyczne (lub utopijne) idee i wizje, nie bacząc na to, czy zostaną one (lub w ogóle mogą zostać) zrealizowane. Wytrwale dążą do znalezienia odpowiedzi na wszystkie „problemy ostateczne”, choć często z góry przy tym zakładają, że ignorabimus - „nie będziemy wiedzieć”.
Można pewnie spotkać ludzi reprezentujących tak skrajne postawy, rzeczywistość jest jednak barwniejsza i znamy wielu osobników „pośrednich”. Postawy lubią się też zmieniać z wiekiem. Często młodzieńcza pogoń za przyjemnością naturalnie przechodzi w wieku dojrzałym w dążenie do zaszczytów, a pod koniec życia zamienia się w jego kontemplację...

CAŁY ARTYKUŁ W: CR NAVIGATOR, NR O3

Tak na marginesie: polecam gorąco - cały magazyn powięcony tym razem Dobremu Życiu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kontakt: STANISZEWSKIkropkaMmałpaDŻIMEILkropkaKOM

Poprzednie wpisy: