piątek, 27 marca 2009

Nieautoryzowany wywiad z Zaratustrą

Umawiamy się w kawiarni na Powiślu. Nie do końca wierzę w przybycie mojego gościa. Odkąd opublikowano zapis rozmowy, którą Zaratustra odbył z Fryderykiem N. prorok nikomu nie chce udzielać wywiadów. W końcu udaje mi się go namówić na krótką rozmowę. Ostatecznym argumentem jest fakt, że nie jestem dziennikarzem i tekst nie przedostanie się do mediów.
Oto i on. Wysiada z nowiutkiej, czerwonej Mazdy. Ubrany w niemodną tunikę przyciąga zaintrygowane spojrzenia. Po krótkim, chłodnym przywitaniu zamawia latte i paczkę slimów. Wygodnie rozparty na kawiarnianym foteliku czeka na pierwsze pytanie.

MS: Przede wszystkim chciałem podziękować za to spotkanie. Wiem, że ostatni wywiad przyniósł ci wielką sławę, ale też niezliczone problemy. Dokonano wielu niewłaściwych interpretacji - posądzano cię wręcz o sprzyjanie ruchom nazistowskim, czy propagowanie rasizmu. Fryderyk N. dosyć wiernie spisał rozmowę, którą odbyliście i jak rozumiem - nie tyle masz żal do niego, co do dziennikarzy z mediów – głównie tych drukowanych?
Zaratustra: Kto zna czytelnika, ten dla niego nic robić nie będzie. Jeszcze jedno stulecie czytelników – i duch nawet śmierdzieć zacznie.
MS: Faktycznie, chyba już zaczął śmierdzieć. Zauważyłem jak spoglądasz na stojak z czasopismami. Rozumiem, że okładki tych magazynów wywołują w tobie bolesne wspomnienia?
Z: Grabarze chorób się dokopują. Pod starym gruzem złe czyhają woni. Nie należy poruszać bagniska. Na górach należy żyć.
MS: Obawiam się, że pod tym względem nic się nie zmieniło. Media stały się nawet bardziej agresywne. Ostatnio coraz częściej stają się narzędziem linczu…
Z: Obalić – znaczy dlań: dowieść. Rozwścieczyć – znaczy dlań: przekonać.
Opętańcy to są, zwinne te małpy, i gorączką przepaleni.

MS: To ciekawe, ponieważ określenie „małpa” w stosunku do dziennikarzy używają dziś nawet głowy Państw.
Z: Państwem zwie się najzimniejszy ze wszystkich zimnych potworów. Zimny kłam głosi ono i ta oto łeż pełznie z jego ust: „Ja państwo, jestem narodem”
Gdzie państwo się kończy, tam dopiero zaczyna się człowiek, który nie jest zbyteczny; tam się poczyna pieśń niezbędnego, jedyną i niezastąpioną nutą.

MS: Poruszasz drażliwą dziś kwestię – zależność pomiędzy tożsamością narodową i suwerennym państwem staje się złożonym zagadnieniem w obliczu jednoczącej się w bólach Unii Europejskiej.
Z: Państwo wszakże łże we wszystkich językach (…) a cokolwiek posiada – skradzione to jest.
MS: Zostawmy więc na boku kwestię podatku i jego redystrybucji. Chciałem cię przecież zapytać o twoją opinię na temat kondycji polskiego marketingu, polskiej reklamy, działań promocyjnych i PR. Jaka wygląda twoja opinia na temat tego środowiska?
Z: Roi się rynek od uroczystych szarlatanów, a lud chełpi się wielkimi ludźmi swymi: oni są mu panami godziny.
MS: To bardzo krytyczne słowa. Ale chyba nie jest aż tak źle? Jadąc tu przez Warszawę widziałeś pewnie wiele świetnych reklam – choćby tych, eksponowanych na billboardach. Czy nie są one świadectwem wysokiego poziomu w całej branży?
Z: Choć trwogę czuję, śmiać się muszę! Przenigdy oczy moje nie widziały takiej pstrokacizny!
O, pośmiewiskiem jesteście mi, współcześni moi! I osobliwie, gdy samym sobie się dziwujecie.
MS: Chyba trochę przesadzasz. Wiele osób czuje dumę i satysfakcję pracując przy tworzeniu i produkowaniu reklam. Przecież to ważna dla gospodarki dziedzina, może też niewielki, ale zawsze istotny procent dla naszego PKB? Potrafisz świetnie mówić, znasz wszystkie chwyty retoryczne, nie widziałbyś się w roli twórcy reklam?
Z: Wolałbym raczej być wyrobnikiem w jakiemś dawnym piekle cieniów!
MS: Nie przekonuje cię nawet postęp w technologii – animacje 3D, efekty specjalne, nowe techniki montażu obrazu w spotach TV?
Z: To jest dla mego oka rzeczą najstraszniejszą, iż widzę człowieka podruzgotanego o porozpraszanych członkach niby na pobojowisku lub na podwórzu rzeźni.
MS:W żaden sposób nie można cię przekonać do reklamy?
Z: Bohaterów i czcigodnych rad by wokół siebie poustawiać ów nowy bożek! Chętnie wygrzewa się on w słonecznym świetle dobrych sumień – potwór ten zimny.
O, gdy tak na was patrzę wy, jałowi, na tę nędzę żeber waszych!

MS: Nazywasz reklamę „nowym bożkiem”, ale jest to tylko część większej układanki: są działy marketingu, domy mediowe, agencje badawcze, domy produkcyjne itp. Ogólnie poziom polskiego marketingu nie jest chyba najgorszy?
Z: Niezliczeni są mali i mizerni; zaś niejedną dumną budowę zniszczyły krople deszczowe i chwasty czepne.
MS: Mówisz o fenomenie erudujących marek? Tak, John Gerzema, autor "Brand Bubble" pewnie zgodziłby się z twoją opinią. Marki znalazły się dziś w prawdziwych tarapatach. Wciąż jednak stanowią najważniejszą część – jeśli nie istotę – marketingowej rzeczywistości?
Z: Cała tajemnicza groza przyszłości i to wszystko, co kiedykolwiek trwożyło ptaki zabłąkane w polotach, jest stokroć pewniejsze, przytulne niemal, w porównaniu z tą waszą „rzeczywistością!”.
MS: Zostawmy więc twórców przekazu i treści. Istnieje jednak w tym biznesie jakaś oaza zdrowego rozsądku, grupa tych którzy wnoszą racjonalny osąd i popularyzują prawdziwie naukową postawę – mam tu na myśli badaczy i agencje badania rynku?
Z: Oni jednak siedzą w chłodni w chłodnym cieniu; zawsze pragną być tylko widzami i wystrzegają się, aby tam nie usiąść, gdzie słońce stopnie przypala.
MS: Być może masz częściowo rację, ale agencje badawcze coraz częściej wchodzą w obszar doradztwa strategicznego – tu podjęcie jednoznacznej decyzji, która wykracza poza wieloznaczną analizę wiąże się z ryzykiem „przypalenia”, jak to nazywasz…
Z: Chęć oswobadza: lecz jakże się to zowie, co nawet i oswobodziciela w kajdany zakuwa?
MS: Masz na myśli ambicję? Po twojej minie widzę, że nie o to chodzi… A nowe trendy w badaniach: etnografia – także ta wirtualna, badania semiotyczne czy cieszące się coraz większym zainteresowaniem badania marketingowe?
Z: Jako ci, co na ulicach wystawają, gapią się na przechodniów, tako wyczekują i oni, gapiąc się na te myśli, które inni pomyśleli.
MS: Twoja diagnoza jest raczej pesymistyczna. Pojawiły się jednak nowe możliwości budowania bardziej autentycznego dialogu z konsumentem. Mamy dziś do dyspozycji internet, blogi, Web 2.0 itp. Wszyscy wierzymy, że reklama w nowych warunkach, reklama nieinwazyjna, lepiej mierzalna i lepsza jakościowo naprawdę może stać się sensowną i przydatną dla ludzi treścią…
Z: Wiara nie zbawia…
MS: Marketing, reklama to jednak dyscypliny bardzo ambitne, same sobie zawyżają poprzeczką. – weź choćby pod uwagę ilość konkursów i festiwali. Celowe zwiększanie konkurencyjności przynosi chyba efekty?
Z: Och jakżem ja znużony tem wszystkim nieosiągalnem, co koniecznie ma się stać zjawiskiem!
MS: Hmm. Obawiać się zaczynam, że trudno ci nie przyznać racji. Widzę, że zaczynasz spoglądać na zegarek (piękny model naręcznego zegarka słonecznego). Dziękuję za tą rozmowę i czas jaki chciałeś poświęcić. Na zakończenie, ponieważ jesteś mistrzem lapidarności i celnych przypowieści poproszę cię tylko o jedno zdanie, myśl, która zawrze wszystkie twe opinie na dyskutowane tematy. Co byłoby takim zdaniem?
Z: Umiemy zbyt mało i licha jest nasza ochoczość do nauki: przeto kłamać musimy.

Tak na marginesie, Zaratustra lubi się powtarzać. Bardzo podobne sądy wygłaszał w zupełnie innej sprawie i innej rozmowie. Wszystkie cytaty pochodzą z: „Tako rzecze Zaratustra”, Fryderyk Nietzsche; przekł. Wacław Berent; Zysk i S-Ka, 1995, 2000, Poznań

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kontakt: STANISZEWSKIkropkaMmałpaDŻIMEILkropkaKOM

Poprzednie wpisy: