czwartek, 18 grudnia 2008

Cięcie stóp, a wizerunek polskich polityków

Zgodnie z danymi raportu firmy Mercer opublikowanymi w Rzeczpospolitej (16.12.08) ponad 80% światowych firm drży już na myśl o pogorszeniu się wyników w roku 2009. Źródłem oszczędności będą rzecz jasna redukcje zatrudnienia. Zwolnienia planuje co trzecia firma (!). Na stronie tytułowej tego samego wydania znajduje się dramatyczny tekst o 3 tysiącach osób z Krosna i okolic, które z powodu spadku zamówień m. in. w Krośnieńskich Hutach Szkła w tym roku będą miały bardzo smutne święta.

Tymczasem oglądając wiadomości, programy publicystyczne oraz dyskusje i wypowiedzi naszych znakomitych polityków można odnieść wrażenie, że światowy kryzys gospodarczy jest ostatnim tematem, który mógłby ich zainteresować. O czym więc dyskutują namiętnie nasi przywódcy i opiekunowie w dyskusjach z dziennikarzami?

Trzy tematy wzbudzają ostatnio największe zainteresowanie i emocje – chętnych do komentarzy jest tu cała kolejka. Pomijam powracający jak bumerang temat zarodków i zapłodnień in vitro – ponieważ w kwestii zapłodnienia i aborcji nawet każdy pięciolatek żyjący w Polsce stał się już dawno ekspertem.

Tematem numer jeden jest kwestia domniemanej demolki urządzonej przez dwóch prominentych działaczy PiS na Cyprze. Posłowie (wersja hotelowa) po dokonaniu rytualnej popijawy urządzili popisy kaskaderskiej jazdy na wózkach golfowych. Temat bliski naszym narodowym zainteresowaniom: brawura, ułańska fantazja i element rywalizacji to wystarczające atraktory medialnej uwagi.

Tematem numer dwa jest pomysł by aktorów podzielić na wykształconych (z papierami) i tych pośledniej kategorii bez odpowiedniej szkoły. Za podziałem tym iść powinna dystrybucja apanaży. Pomysł powstał w umysłach specjalistów od dużej sceny oraz amfiteatrów i sztuk plenerowych – koturnowej partii żywo zainteresowanej dramaturgią, czyli PSL. Któż inny ma bowiem tak znaczne rozeznanie w historiach tragedii? Cytat Wyspiańskiego o chamie i rogu sam się ciśnie na zadziwione usta.
Pytanie czy następny pomysł czcicieli Arystofanesa dotyczyć będzie muzyków, dziennikarzy, czy może nie daj Boże marketerów i strategów????

Pomysł trzeci to tzw. dopalacze. Dawno media nie wykazywały tak dużego zapału i bezinteresowności w kreowaniu nowej mody dla nastolatków jak przy okazji wymienionej wyżej substancji, służącej jak sama nazwa wskazuje „wyłącznie do celów kolekcjonerskich”. Ponieważ z racji pełnionych obowiązków służbowych na biurku znajduje każdego ranka pokaźny stos bieżących wydań prasy, otrzymuję również wiele wiadomości w postaci niechcianych newsletterów i w postaci SPAM sądziłem, że jestem osobą przynajmniej dobrze poinformowaną. Myliłem się. Gdyby nie TV i dyskusje polityków nigdy nie dowiedziałbym się o DOPALACZACH!. Dziennikarze oraz zapraszani do programów politycy stają na głowie, stosują wszystkie możliwe strategie PR oraz Buzz marketing w najczystszej postaci, aby każdy mógł dowiedzieć się czym są, gdzie je kupić i dlaczego są raczej bezpieczne dla zdrowia. Na oczach milionów Polaków testu na własnej osobie dokonała para świetnych skądinąd dziennikarzy (Sekielski i Morozowski).

Kwestia przyszłorocznego budżetu i dyskusja na temat strategii reakcji na kryzys gospodarczy nie mają szans przy temacie cypryjskich manewrów, prawdziwego aktorstwa i dopalaczy. Jako swego rodzaju ciekawostka medialna mignęła informacja o problemie tzw. stopy cukrzycowej. Otóż szpitale wolą wielu chorym uciąć nogę niż narażać swój budżet na długi wynikające z długotrwałego leczenia. Można by wrócić do dyskusji na temat reformy służby zdrowia i roli NFZ, ale nie to temat tak ciekawy jak zygota, lotnicze przepychanki czy dopalacze. Co tu ciekawego powiedzieć w studio?

Potwierdza się po raz kolejny fakt, że jesteśmy narodem o niezwykle niezależnym duchu. Wszystko musimy zrobić po swojemu. „New Deal” także będzie miał polski wymiar…

Tak na marginesie: nasi politycy nie posiadają już żadnego autorytetu, kompromitują się każdego dnia w świetle jupiterów telewizyjnych kamer (także tych zasilanych abonamentowym paliwem). Niszczą swój wizerunek i wizerunek urzędów jakie piastują. Marka „polski polityk” staje się coraz słabsza i mniej pożądana.
Media (często w roli padlinożerców) dzielnie sekundują w tej powolnej agonii.
Niech więc później nie narzekają na problem zgagi i niestrawności...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kontakt: STANISZEWSKIkropkaMmałpaDŻIMEILkropkaKOM

Poprzednie wpisy: