sobota, 13 grudnia 2014

"Orszak weselny / Żałobny rapsod" i luźne impresje wokoło.

Struktura spektaklu "Orszak weselny/Żałobny rapsod" oparta jest na symbolicznym okręgu w którym odbywa się ponadczasowy i uniwersalny obrzęd inicjacji. Jest tu kolisty ruch, w którym kluczowe są dwie fazy: anodos (wznoszenie) i kathodos (opadanie). Anodos to transgresja, odradzanie, powrót na ziemię do świata żywych, wędrówka w górę, ruch ku światłu, wyzwolenie. Kathodos to regresja, symboliczna śmierć, pogrzeb, schodzenie pod ziemię, zstępowanie do inferno, zanurzanie się w ciemności, uwięzienie.
Punktem centralnym (axis mundi) i jednocześnie osią koła (piastą) jest figura Dziada - Przewoźnika (albo mitycznego Charona?), który pełni tu również rolę demiurga, który dźwiękiem drumli wyzwala energię dokonując tym samym aktu stworzenia - wprawia koło w ruch, zabierając widzów w podróż.

“Radość (laetitia) jest to przejście człowieka od mniejszej do większej doskonałości. Smutek (tristitia) jest to przejście człowieka od większej do mniejszej doskonałości.”
Baruch Spinoza, Etyka.

Porządkiem i zasadą całego przedstawienia jest symetria: wyraźnie rozdzielone zostały dwie strony sceny, ostry światło-cień i dwie barwy projekcji, dwie płcie, dwa rytualne obrzędy, dwa razy po dwa zespoły itd. Symetria sygnalizować może sens zawarty w uniwersalnych opozycjach i dychotomiach (życie – śmierć, radość – smutek, niebo – piekło, młodość – starość itp.). Pomiędzy tym, co skrajne lub przeciwstawne następuję ciągła mediacja. Przewoźnik jest więc także mediatorem. Jego milczenie (i bezruch), w którym trwa przez niemal cały spektakl staje się instrumentem kontroli tego, co „pomiędzy” – zabezpiecza strukturę przed rozpadem. Pozorny chaos polifonii w epilogu stanowi jednocześnie komentarz odkrywający sens i zamiar.

„Najpowszechniejszym atoli tańcem w całym kraju jest kujawiak czyli obertas (od obrócić się) ze zwrotem w prawo i w lewo, niekiedy ze śpiewką wśród tańca. Oberek, wyrwas, wykrętacz, zawijacz, drygant, itp. są to nazwy obertasa do różnej podniesionego potęgi. (…) Początek Mazura przypomina starosłowiańskie koło, dziś jednak kołem tańczących zwą ogólne zebranie osób stawających do tańca. Każdy taki taniec prowadzi (choć dziś już nie wszędzie) przodownik i przodownica o których się mówi, że rej wodzą.”
Oskar Kolberg, Pieśni ludu polskiego, 1857.

W kulturze i sztuce ludowej koło zajmuje miejsce poczesne. Koło to Słońce (swastyka, hinduistyczne koło karmana, starosłowiański krzyż słoneczny, krzyż celtycki – symbol nordyckiego Odyna) – życiowa energia, moc i stwarzanie ale też susza, śmierć i zniszczenie. Wykonać koło – nawet takie proste, drewniane, do wozu, który będzie woził siano - nie jest łatwo. Trzeba do tego sporej wiedzy i niepospolitych umiejętności. Zajmował się tym kołodziej (analogia do legendy: PiastKołodziej). Koło to także krąg studni, która prowadzi w głąb ziemi, jest łącznikiem światów. A do studni, jak ostrzegały dziady, nie należy zaglądać bo można tam zobaczyć topielca, wodnika albo inne złe. Zawsze można tam dojrzeć odbicie własnego oblicza i tego co za nim ukryte. Zgodnie z ludowym przesądem szczególnie kobiety w ciąży nie powinny zaglądać do studni bo grozi to wydaniem na świat niewidomego dziecka (Odyn stracił jedno oko gdy zajrzał do studni wiedzy Mimira). Pod lustrem orzeźwiającej wody życia ukryty jest inny, niebezpieczny świat, mroczna strona tego, co znane.
Tradycyjna wycinanka ludowa chętnie wykorzystuje kształt koła i związaną z nim wszech-symetrię. Cykliczność zmieniających się pór roku wyznaczająca kalendarz wszelkich aktywności w tym pracy i zabawy, rytm i tempo naturalnych zjawisk i zachodzących przemian rozpięte są na pierwotnym kole praw przyrody. Natura jednak nie daje się pochwycić i zamknąć w prosty dualizm czy uproszczone kategorie opozycji binarnych. Na takim kole nie można wyznaczyć wyraźnego początku ani końca, dobra i zła, męskiego i żeńskiego, duszy i ciała – jak to ujmował Spinoza: „Substancja bezwzględnie nieskończona jest niepodzielna”. Kosmologiczne misterium -  zaślubiny hieros gamos to odrzucenie zasad i ograniczeń narzucanych przez intelekt – pogwałcenie ładu i złamanie tabu, a jednocześnie kreująca świat mediacja – droga do „zbawienia”, powrót do stanu jedności we wszelkich różnorodnościach i pozornych sprzecznościach.
Początek i koniec spektaklu są zatem zupełnie odmienne i zarazem identyczne a odbiór całości może się kojarzyć z przeżywaniem postulowanej przez Witkacego „czystej formy”. I tak to mniej więcej odebrałem.

Tak na marginesie: koncert-spektakl zamykający obchody Roku Oskara Kolberga; miałem przyjemność zobaczyć 11.12.14 w Studio Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego. Scenariusz: Jacek Hałas i Darek Błaszczyk, reżyseria: Darek Błaszczyk, oprac. muzyczne: Jacek Hałas
Zarejestrowany spektakl można obejrzeć na stronieDwójka Polskie Radio.

Creative Commons License 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kontakt: STANISZEWSKIkropkaMmałpaDŻIMEILkropkaKOM

Poprzednie wpisy: