środa, 23 września 2009

Paradoksy kreatywności

Wydaje się, że dziś już nie wypada być pomysłowym. Nie wypada też rozwiązywać problemów w sposób twórczy. Chcąc być „na czasie” należałoby zamiennie używać dwóch pojęć: „kreatywność” i „innowacja”. Coraz częściej jednak są one nadużywane lub stanowią przykrywkę szarej zwyczajności. Kolejną „bańką” pękającą na naszych oczach jest chyba właśnie idea „kreatywności” za wszelką cenę.

Pomimo tego, że istnieje ponad pół setki definicji kreatywności, nikt do końca nie wie czym ona jest, nie ma bowiem żadnej, powszechnie przyjętej definicji wspólnej. Skoro trudno coś zdefiniować, to jeszcze trudniej tym czymś zarządzać lub to mierzyć. Kreatywność jak widać już od samego początku powoduje problemy i nieporozumienia.

By rzeczy nadmiernie nie komplikować przyjmijmy, że kreatywność to połączenie oryginalnej twórczości z użytecznością. Ważne jest przy tym by oba te warunki (oryginalna idea i użyteczność) zachodziły łącznie. Oryginalne rozwiązanie powinno się opierać na idei nowej, odmiennej od tego, co stosuje się najczęściej w danych okolicznościach. Nie musi więc to być od razu idea nowatorska – może to być po prostu idea przeniesiona z zupełnie innego obszaru. Użyteczność, drugi warunek, oznacza, że twórczość ta służy czemuś konkretnemu – tzw. „sztuka dla sztuki” nie spełnia warunków kreatywności. To Chińczycy wynaleźli proch czy kompas. Wynalazki te zostały jednak „kreatywnie” bo skutecznie wykorzystane dopiero wiele wieków później w Europie.
Tworzenie o jakim mowa, nie zakłada rzecz jasna creatio ex nihilo. Tworzeniem jest często rekombinacją i łączeniem znanych elementów w nowy sposób np. poprzez zmianę ich struktury czy odkrywanie zupełnie nowych zależności pomiędzy nimi.

Gotowych recept na kreatywność można dziś znaleźć tysiące – ilość literatury na ten temat od początku lat 90-tych przyrasta w lawinowym tempie. Wydaje się, że w większości przypadków przepisy na temat kreatywności sprowadzają się tak naprawdę do konieczności spełniania jednego warunku. Jest nim niezależność.

Niezależność tą należy rozumieć szeroko: jako wolność od ograniczeń, posiadanie wystarczających, zapewniających autonomię zasobów oraz brak przymusu kierującego w stronę określonego rozwiązania. Warunek niezależności można dodatkowo wzmocnić warunkiem dysponowania odpowiednią ilością czasu. Powinno go być przynajmniej tyle by wielość generowanych rozwiązań mogła zostać poddana właściwej ocenione i krytycznym próbom.

O tym, że kreatywność czy związana z nią innowacyjność stała się głównym kapitałem firm i marek nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Klasycznie ujmowana innowacyjność oznacza w biznesie podejmowanie nowej działalności gospodarczej lub dostarczanie nowych usług poprzez nowatorskie kombinacje czynników produkcji, nowe wyroby, sposoby dystrybucji dóbr i usług. W ostatnich latach trudno było sobie wyobrazić firmę, która zaniedbywałaby takie podejście. Szybkość dostarczania nowych i lepszych od dotychczas stosowanych rozwiązań stała się głównym miernikiem konkurencyjności. Pasmo nieprzerwanego wzrostu gospodarczego mieliśmy też zawdzięczać rosnącej 'creative class' (pojęcie wypromowane przez Richarda Floridę) nowej społecznej sile napędowej gospodarki post-industrialnej. Funkcjonując w takiej rzeczywistości trudno nie ulec tyranii kreatywności.

Dopóki więc „kreatywność” będzie miała szerokie grono orędowników wierzących w ideę ciągłego postępu istniały będą także problemy związane z tworzeniem nowych idei i oceną tego, co kreatywne...

WIĘCEJ: "Marketing w praktyce", nr 9(139), 09.09.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kontakt: STANISZEWSKIkropkaMmałpaDŻIMEILkropkaKOM

Poprzednie wpisy: